Matka, która kupiła swoim dzieciom owoce z pewnością nie mogła przewidzieć, że ściągnie na nie niebezpieczeństwo. Tymczasem w Lidlu i Biedronce w Lipnie w bananach znalazła... wykałaczki! Obie sieci dokładnie badają sprawę. Trzeba sprawdzić, czy nie mamy do czynienia z groźnym wariatem, który próbował w ten sposób zrobić komuś krzywdę.
- Córka jadła banana i czymś się ukłuła w podniebienie - powiedziała kobieta w rozmowie z Gazetą Pomorską. Przykrą niespodzianką była wykałaczka, która wbita była w owoc od strony ogonka.
Kobieta zgłosiła sprawę do kierownika sklepu, ale jak się okazało - to nie koniec tej dziwnej historii. W bananach znowu znalazła wykałaczki. Tym razem były to jednak owoce kupione w… Lidlu. - Dzieci jadły już ostrożniej i od razu zorientowały się, że znów coś jest w owocach - mówi oburzona klientka.
Teraz Biedronka i Lidl badają sprawę. Sklepy sprawdzą z której partii pochodziły banany i kto jest producentem feralnych owoców. Lidl zapewnił również, że przeprowadzone w Lipnie kontrole nie wykazały żadnych wykałaczek w bananach.
Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym Facebooku oraz na mailu - [email protected]