Unia Tarnów - eWinner Apator Toruń 33:57 - takich rozmiarów zwycięstwa gości niewielu się spodziewało. Jaskółki straszyły dobrą formą, którą pokazały w Gdańsku. Na torze okazało się jednak, że pierwszoligowy dream team z grodu Kopernika to dla nich za wysokie progi. - Byłem na torze w Tarnowie już po ósmej rano i widziałem jak start jest zbronowany. Po oględzinach toru wiedziałem, że będzie dobrze i to się sprawdziło - mówił tuż po spotkaniu trener Apatora Tomasz Bajerski.
Bracia Holderowie udowodnili w niedzielę, dlaczego warto było na nich postawić. Na zapleczu PGE Ekstraligi wyglądają na gości, którzy co mecz powinni dostarczać dwucyfrowe zdobycze. W Tarnowie dobrze punktowała w zasadzie cała formacja seniorska. Rezerwy są widoczne jeszcze u Tobiasza Musielaka. Problem jest tylko w gronie młodzieżowców. Z Jaskółkami dwa "oczka" przywiózł do mety Igor Kopeć-Sobczynski, a zero zapisaliśmy przy nazwisku Kamila Marcińca.
- Problem dzisiaj był taki, że juniorzy źle się przełożyli. Biorę za to winę na siebie. Dajmy im jeszcze chwilę czasu i będzie dobrze - przekonywał Tomasz Bajerski w rozmowie z mediami klubowymi.
Kibice z grodu Kopernika wybiegają już w przyszłość. Fani nie wyobrażają sobie innego scenariusza niż awans do elity. Ci, którym na sercu leży dobro Aniołów wiedzą, że bez niezłych juniorów o powodzenie w Ekstralidze będzie bardzo trudno. Miejmy nadzieję, że kolejne tygodnie przyniosą lepsze rezultaty formacji młodzieżowej Apatora. Warto przy tym pamiętać, że Kopeć-Sobczyński po sezonie 2020 będzie już seniorem.
Kolejny mecz Apatora to domowy pojedynek z Orłem Łódź. Na Motoarenę można się wybrać w sobotę (25 lipca) o godzinie 14:00.