To prawdopodobnie on spowodował w środę śmiertelny w sutkach wypadek na autostradzie A1 pod Toruniem i uciekł z miejsca zdarzenia. Policjanci z Torunia zatrzymali 40-latka, któremu zarzucili sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, przyczynienie się do wypadku śmiertelnego i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Mężczyzna w piątek stanie przed prokuratorem. Może mu grozić do 12 lat więzienia.
Jak już wiecie z portalu torun.eska.pl - 40-latek wjechał oplem astrą na autostradę pod prąd. Doprowadził do zderzenia z samochodem dostawczym. Później, efektem domina zaczęły najeżdżać na IVECO następne pojazdy. W sumie w wypadku uczestniczyło 5 aut. Na tę kolizję najechał jako ostatni samochód dostawczy marki renault master. 28-letni pasażer zginął na miejscu, a pozostali dwaj mężczyźni, w tym kierowca trafili do szpitala.
>>> Znamy szczegóły śmiertelnego wypadku na Bema w Toruniu
Tuż po zdarzeniu kierowca opla astry pozostawił pojazd i oddalił się z miejsca wypadku. Zaczęły się policyjne poszukiwania sprawcy.
- W środowe popołudnie do jednej z jednostek zgłosił się mężczyzna, który stwierdził, że wieczorem, tuż przed wypadkiem, skradziono mu pożyczony wcześniej pojazd. Mężczyzna miał pozostawić kluczyki w stacyjce i z włączonym silnikiem. Był to ten sam samochód, który uczestniczył w zdarzeniu na autostradzie. Policjanci nie dali wiary w jego wersję zdarzeń i zatrzymali mężczyznę. To 40-latek pochodzący z powiatu inowrocławskiego i w przeszłości był już notowany m.in. za włamania, kradzieże oraz łamanie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - informuje Wioletta Dąbrowska z KMP w Toruniu.
Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym Facebooku oraz na mailu - [email protected]