8 maja PAP poinformowała o wszczęciu śledztwa w tej sprawie.
- Obecnie zawiadomień o możliwych nieprawidłowościach - w zdecydowanej większości od rodzin zakażonych pacjentów - jest siedem. Prokuratura prowadzi swoje czynności w tej sprawie - powiedział PAP prokurator Kukawski.
Postępowanie prowadzone jest pod kątem narażenia wielu osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, narażenia na niebezpieczeństwo przez osobę zobowiązaną do opieki nad osobami i nieumyślnego spowodowania śmierci.
Pytany o możliwą kontrolę w miejskim szpitalu włodarz miasta Michał Zaleski wskazał, że swoje czynności prowadzi prokuratura i w jego ocenie nie jest zasadnym dublowanie tych działań.
Powołany od 1 czerwca na stanowisko wiceprezydenta miasta Paweł Gulewski (radny miejski Koalicji Obywatelskiej), który będzie odpowiadał m.in. za sferę ochrony zdrowia, powiedział PAP, że "samorząd miasta Torunia i organ wykonawczy, na czele z prezydentem, będzie musiał czekać na efekty tego śledztwa".
- W tej chwili nie ma żadnych mechanizmów, które umożliwiałyby działania w tym zakresie. Tymczasem szpital działa, przyjmuje i leczy pacjentów, spełniając wszelkie wymogi sanitarne - podkreślił Gulewski.
W toruńskim szpitalu potwierdzono 51 przypadków zakażeń koronawirusem - u 17 pacjentów i 34 osób z personelu tego szpitala. Jest to największe ognisko zakażeń szpitalnych w regionie kujawsko-pomorskim. Dotychczas w szpitalu jednoimiennym zakaźnym w Grudziądzu zmarło 9 osób przetransportowanych z oddziałów tego szpitala, 5 pacjentów przetransportowanych z przyszpitalnej stacji dializ, a także przynajmniej dwie osoby, o których informują rodziny, które były pacjentami oddziałów szpitala miejskiego w Toruniu jeszcze w marcu, zostały wypisane do domów i z nich trafiły do szpitala zakaźnego w Grudziądzu.
Część z tych osób, które złożyły zawiadomienie o możliwych nieprawidłowościach, chce, żeby śledztwo w tej sprawie zostało z Torunia przeniesione do Gdańska. Rodziny zakażonych osób podkreślają, że w ich ocenie działania śledczych mogą nie być adekwatne do sytuacji, a także wskazują na - ich zdaniem - dość wolne procedowanie. Ich pełnomocnicy podkreślają, że w Gdańsku jest wyspecjalizowana jednostka badająca potencjalne błędy medyczne, a to śledztwo jest wielowątkowe i trudne, wymagające specjalistycznej wiedzy z zakresu medycyny.
Przed wszczęciem śledztwa prokuratura wnioskowała do powiatowego Sanepidu o przeprowadzenie kontroli w miejskim szpitalu. Odpowiedź była taka, że w okresie epidemii ten nie ma sił i środków, aby móc prowadzić działania kontrolne, z racji wielu innych obowiązków.
Pytany o dalszy los tego wniosku prokurator Kukawski wskazał, że nie wie, jaką decyzję w tej sprawie podejmie prokurator prowadzący śledztwo.
- W tej chwili sytuacja jest taka, że Sanepid wskazuje na brak możliwości przeprowadzenia takiej kontroli. Czy będą ponowne wnioski w tym zakresie w terminie późniejszym? Nie umiem w tej chwili odpowiedzieć. Prowadzone są obecnie inne czynności zmierzające do wyjaśnienia tej sprawy - podkreślił prokurator Kukawski.
Szpital jednoimienny zakaźny w Grudziądzu w tym momencie epidemii nie jest w stanie zweryfikować, ile osób z ogniska zakażeń, które pojawiło się w szpitalu miejskim w Toruniu - i zostało przetransportowanych do tej lecznicy - wyzdrowiało i zostało wypisanych do domu.
Władze szpitala w Toruniu wskazują, że wszystkie procedury były wdrożone na czas i przestrzegane, a specjalne procedury dotyczące koronawirusa przed wybuchem epidemii nie istniały w całej Polsce.
(PAP)
Sprawa szpitala w Toruniu i nie tylko - bądź na bieżąco