Tuż po godzinie 17.00 dziecko upadło na niewielki trawnik z kwiatami i drzewkiem, a nie na beton, co prawdopodobnie uratowało mu życie. Mimo wszystko, to upadek z ponad 30 metrów! Chłopiec minionej nocy przeszedł kilkugodzinną operację w szpitalu dziecięcym.
Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, jeszcze rano powiedział nam, że dziecko jest w śpiączce farmakologicznej, przebywa na oddziale intensywnej terapii, a jego stan wciąż określany jest jako ciężki, ale stabilny. Co do rokowań, to trzeba być ostrożnym, bo jeszcze nie minęła doba od zdarzenia.
Policja prowadzi postępowanie wyjaśniające pod nadzorem prokuratury. Jak mówił nam mł.asp. Wojciech Chrostowski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu, kobieta zostawiła dziecko na chwilę, ojciec przebywał w tym czasie w pracy. Ustalono też, że wcześniej w tym mieszkaniu nie dochodziło do żadnych interwencji, a sąsiedzi mają dobrą opinię o tej rodzinie.
Według relacji świadków, podobno dziecko chciało po prostu "iść" za matką, dlatego pojawiło się w oknie. Jedna z osób opowiada nam przerażający moment, kiedy dziecko skoczyło z okna.
- Widziałam moment, kiedy pogotowie dojechało, dziecko leżało i było reanimowane przez młodą dziewczynę. Trwało to jakieś 15 minut. W między czasie dobiegł do niej mężczyzna, który spytał czy może pomóc. Dziecko było siniutkie - mówi reporterce Radia ESKA przejęta kobieta.
- Dziecko wołało "mama, mama!", potem schowało się i wyszło drugi raz w bucikach. Malec podniósł rączki i skakał - relacjonuje nam świadek zdarzenia. - Trudno winić matkę, mogła nie przewidzieć takiej sytuacji - dodaje jedna z sąsiadek.
Sprawę dokładnie bada policja z Torunia. - Z naszych ustaleń wynika, że pod nieobecność mamy, która poszła wynieść śmieci, małoletni chłopiec wszedł na krzesło, otworzył okno i wypadł przez nie - tłumaczy Wojciech Chrostowski, rzecznik prasowy KMP w Toruniu.
Aby wyrzucić śmieci, matka chłopczyka musiała zjechać windą z jedenastego piętra. To jedyny w tej okolicy blok, gdzie pojemniki są na dole, w wiatach przy wejściu do każdej klatki, zamykane na klucz. W większości wieżowców nadal funkcjonują zsypy na śmieci.
Na ten moment ma informacji o postawieniu komukolwiek zarzutów w tej sprawie.
Polecany artykuł: