Ta sprawa to gotowy scenariusz filmowy. Maciej B., drobny przedsiębiorca z Torunia zatrudnił pięciu bezdomnych i Rafała Koczana (+25 l). Ten, jako jedyny miał dom, prawo jazdy i samochód. To auto Rafała, 28 listopada 2020 roku, spaliło się w rowie w Starogrodzie Dolnym niedaleko Torunia. W środku było dwóch mężczyzn. Prokuratura szybko uznała, że samochód stoczył się ze skarpy na niewielkim łuku i umorzyła postępowanie. W samochodzie spalili się Andrzej Ś. (+45-l) i Rafał Koczan. Po kilku miesiącach ojciec Rafała, pan Andrzej, dowiedział się, że jego syn miał wykupioną polisę ubezpieczeniową na życie. Nie w jednym, nie w dwóch firmach ubezpieczeniowych tylko w dziewięciu. W sumie jego syn ubezpieczony był na 1,5 miliona złotych na wypadek śmierci.
Dla Andrzeja Koczana sprawa jest prosta. Jego syn zginął, bo był wysoko ubezpieczony. Pieniądze z ubezpieczenia miały wpłynąć na konto Macieja B. To dla niego Rafał Koczan pracował. Tak się jednak nie stało. Mało tego, jedna z firm ubezpieczeniowych poprosiła policję o wyjaśnienie sprawy.
- 23 grudnia 2021 r. na polecenie Prokuratury Okręgowej w Toruniu funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy zatrzymali Macieja B. w sprawie dotyczącej usiłowania doprowadzenia kilku towarzystw ubezpieczeniowych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - wypłaty odszkodowań w łącznej kwocie co najmniej 3 480 000 zł - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Podejrzany usłyszał uzupełnione i zmienione przez prokuratora zarzuty dokonania w okresie od 17.03.2020 r. do 26.10.2020 r. w Toruniu oszustw, w tym z użyciem dokumentu z podrobionym podpisem na szkodę 10 towarzystw ubezpieczeniowych, dotyczące 6 rzekomych pracowników. Pięcioro z nich, w stosunkowo krótkim czasie od ubezpieczenia, zmarło. Łączna suma ubezpieczeń, na jaką byli ubezpieczeni, zamknęła się kwotą 3 480 000 zł. Natomiast podejrzany zdołał uzyskać z ubezpieczeń łączną kwotę 260 000 zł.
Ponadto, podejrzanemu zarzucono w lutym 2021 roku w Toruniu, że wprowadził w błąd uprawnionego do szkoleń w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy odnośnie przeszkolenia dwóch pracowników i w ten sposób wyłudził od niego poświadczenie nieprawdy w postaci dwóch zaświadczeń o ukończeniu szkolenia w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy w sytuacji, gdy ci pracownicy w tym czasie nie żyli, a następnie posłużył się tymi dokumentami w toku prowadzonego przeciwko niemu postępowania karnego.
Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Złożył wyjaśnienia - dodaje prokurator Kukawski. Prokuratura wystąpiła do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Macieja B. - Sąd nie przychylił się do naszego wniosku. My prawdopodobnie będziemy odwoływać się od tej decyzji - mówi prokurator Kukawski.
Po tym, jak wyszło na jaw, jakie odszkodowanie ma otrzymać Maciej B. po wypadku, w którym zginęły dwie osoby, prokuratura postanowiła podjąć na nowo prawomocne umorzone postępowanie. - Czekamy na bardzo szczegółową ekspertyzę - mówi prokurator Kukawski.
W sprawie śmierci w spalonym samochodzie ma się wypowiedzieć biegły z zakresu pożarnictwa, biegły z zakresu medycyny sądowej i biegły z zakresu wypadków samochodowych.
Prokuratorzy podkreślają, że sprawa wypadku i sprawa wyłudzeń to dwie różne sprawy. W sprawie wypadku postępowanie tyczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś.