Toruń: Sąsiedzi nie wierzą, że matka walczyła z synem na noże. Mówią o zabójcy
- Tak nie można było wejść do ich mieszkania. Trzeba było przewiercić zamki. Zrobił to szwagier Ewy. Ale co z tego, że nie można było wejść do ich mieszkania przez drzwi, bo klucz był w zamku. Balkon był otwarty. My nie wierzymy, że oni mogli sobie albo komuś zrobić krzywdę - mówi nam jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Konstytucji 3 maja w Toruniu.
Zobacz więcej: Toruń: Ewa L. walczyła z synem na noże! Ich ciała znaleziono w mieszkaniu
To w tym bloku w ostatnią sobotę w mieszkaniu Ewy L. jej szwagier po wywierceniu zamków odkrył jej zwłoki i syna Macieja. Policjanci i prokuratorzy próbują dokładnie wyjaśnić, co się stało w mieszkaniu kobiety. Jedno jest pewne. - Śmierć tych dwójki osób nastąpiła na wskutek wykrwawienia - mówi prokurator Jarosław Kilkowski, naczelnik I wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Na żadne inne pytanie nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć - dodaje prokurator.
Według wstępnych ustaleń, Ewa i jej syn wykrwawili się od ran nawzajem sobie zadanych. Matka i syn zdaniem policjantów walczyli z sobą na noże. - To jest niemożliwe. Ona i on to byli spokojni ludzie. Ponad 30 lat temu wyjechali z Polski do Niemiec. Teraz w w kwietniu wrócili do Polski. Maciek tam pracował. To spokojny opanowany chłopak był. Znałem go od małego. A Ewę dwa tygodnie temu widziałem jak kupowała ciasto. To musiało być morderstwo. Otwarte okno od balkonu było - mówi ich sąsiad który zna ich prawie od zawsze.