Matka zamordowanych chłopców nie wie, że jej dzieci nie żyją! Szokujące doniesienia ws. morderstwa w Turzanach
Sprawa morderstwa w Turzanach do tej pory szokuje lokalną społeczność. Niepewność rodzi plotki, a te jak wiadomo - tego typu tematy zawsze wywołują mnóstwo dyskusji. Dziennikarz "Super Expressu" rozmawiał ze znajomymi Katarzyny W. i jej rodziny. Kolejne ustalenia są co najmniej szokujące, a wygląda na to, że to bynajmniej nie jest koniec - Tak naprawdę nikt nie wie co tam się stało w tym domu. Tyle jest plotek, że nie wiadomo gdzie jest prawda - usłyszeliśmy od jednej z mieszkanek Inowrocławia - Jedni mówią, że dzieci i ją znalazła teściowa. Inni, że jej mąż. Ja znałam tą rodzinę. Oni takim jepeem jeździli - dodaje. W Inowrocławiu i okolicach wszyscy ciągle mówią o tym co wydarzyło się 5 lutego w Turzanach, na terenie powiatu inowrocławskiego. To niewielka wieś. To właśnie tamtego dnia pojawiło się w niej kilkanaście radiowozów. Na policję zadzwonił Waldemar W. (48 l.). po tym jak zaczęła krzyczeć jego mama. To ona weszła do łazienki, gdzie w wannie leżała jej nieprzytomna synowa. Dwójka dzieci była martwa.
Przeczytaj także: Wychowała rodzeństwo, a ZABIŁA własne dzieci. Słowa KSIĘDZA dają do myślenia
3-latek i 5-latek zginęli od ciosów nożem. Policjanci i prokuratorzy uważają, że śmiertelne ciosy chłopcom zadała ich matka. Ta potem miała tym samym nożem próbować się zabić.
- To wielka tragedia. Dla tej całej rodziny. Ona jak się obudziła po operacji to zaczęła krzyczeć, że ona musi natychmiast jechać do swoich dzieci. Mówiła, że musi do niech jechać natychmiast, bo grozi im wielkie niebezpieczeństwo - mówi "Super Expressowi" jedna ze znajomych.
Temat wciąż jest bardzo gorący. Prokuratura wciąż nie przesłuchała Katarzyny W., a niektórzy twierdzą, że w ogóle nie będzie takiej możliwości. Rodzinie i bliskim ofiar składamy wyrazy głębokiego współczucia.