Twarde Pierniki Toruń - Anwil Włocławek, relacja
Po bardzo udanym początku sezonu, Twarde Pierniki Toruń sprawdzały swoją moc na tle znakomitego rywala z sąsiedztwa, Anwilu Włocławek. Zainteresowanie sobotnim meczem było ogromne. Kibice z grodu Kopernika wierzyli w sukces, a niektórzy obawiali się, że widzą po raz ostatni w barwach ukochanego klubu Maurice'a Watsona i Trevora Thompsona. Święto w Arenie Toruń zamierzali popsuć goście z Włocławka, a w przeszłości mieli w tym spore doświadczenie. Jak było w listopadowy wieczór? Relację z meczu znajdziecie pod galerią zdjęć z trybun i z parkietu. Zachęcamy do oglądania!
Czytaj też: Anioły Toruń nie zwalniają tempa! Wspaniała siatkarska sobota. Zdjęcia z trybun
Pierwsza kwarta rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy, którzy prowadzili nawet 9:2. Zawodnicy Anwilu nie potrafili zaprezentować swoich najlepszych zagrywek. Punktował za to James Eads III. W środkowej części pierwszej odsłony zmagań torunianie zanotowali delikatny przestój, ale dzięki skutecznej akcji Watsona i dwóm rzutom wolnym Thompsona ponownie odskoczyli na siedem punktów. Końcówka tej kwarty to z kolei popis Jahennsa Manigata, który zakończył ją efektownym rzutem za trzy punkty. Koniec końców na pierwszą przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 24:11.
Druga kwarta zaczęła się od trzęsienia ziemi. Kapiralne rzuty z dystansu zaprezentowali Michał Samsonowicz i Manigat. Było już 30:11, ale później dwie dobre akcje dwupunktowe przeprowadzili przyjezdni. Anwil złapał wiatr w żagle i zmniejszył strefy do 12 punktów, m.in. dzięki "trójce " Kamila Łączyńskiego. Trener Skelin poprosił o przerwę.
Po niej nadal nieco lepiej wyglądał Anwil, który konsekwentnie odrabiał straty. Niepokoić gospodarzy mogła słabsza niż zazwyczaj postawa Watsona. Po drugiej stronie kolejną trójkę dorzucił Łączyński i było 40:34. W samej końcówce to samo pokazał James Bell. W odpowiedzi tylko jeden rzut wolny trafił Mannigat. Na długą przerwę Pierniki i Anwil schodziły przy wyniku 41:37.
A po wyjściu z szatni włocławianie nadal byli w uderzeniu. Po trafieniu z dystansu Luke'a Petraska objęli pierwsze w meczu prowadzenie - 42:41. Chwilę później "poprawił" Kamil Łączyński. Gospodarze przełamali impas dzięki Bartoszowi Diduszce.
W kolejnych minutach coraz pewniej wyglądał Anwil, a Twarde Pierniki nie mogły złapać swojego rytmu. Lider gospodarzy, Mo Watson miał 1/11 z gry. To wszystko przyniosło wynik 51:59 po trzech kwartach.
W ostatnią odsłonę zmagań lepiej weszli gospodarze. Po dobrych akcjach Thompsona, Diduszki i Eadsa był remis po 59. Później na rzut za trzy Bella odpowiedział tym samym Eads III. Wszystko sprowadzało się do horroru w końcówce.
A w niej? W trzech akcjach aż 8 punktów zdobył Szymon Szewczyk. To właśnie on wyprowadził gości na prowadzenie 70:67. Wtedy o czas poprosił Ivica Skelin. Po przerwie skutecznie dobijał rzut kolegi Aaron Cel. Odpowiedział mu... Szewczyk.
W końcówce więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy trafiali nawet z trudnych pozycji. Bohaterami byli niewątpliwie Luke Petrasek oraz Polacy - Kamil Łączyński i Szymon Szewczyk. Gospodarzom nie pomogły zryw Watsona i ambitna postawa do samego końca.
Twarde Pierniki Toruń - Anwil Włocławek 84:92 (24:11, 17:26, 10:22, 33:34)
Widzów: 3200