Spis treści
- Dziennikarz "Super Expressu" w sanatorium w Ciechocinku
- Poseł PiS walczy z libacjami w sanatoriach
- Burmistrz Ciechocinka odpowiada na potencjalny zakaz
- Nocne życie Ciechocinka kwitnie
Dziennikarz "Super Expressu" w sanatorium w Ciechocinku
Nasz dziennikarz był pacjentem Sanatorium Wojskowego w Ciechocinku. Na własne oczy, przez 4 tygodnie obserwował, co schorowani emeryci wyprawiają w Ciechocinku. Było grubo. Oprócz alkoholu w sanatoriach też była viagra. Poseł Gut-Mostowy w swoim piśmie do ministra nie wspomina o tym środku;
- Tego samego dnia co ja turnus w Ciechocinku rozpoczął on. No prawdziwy "Maxi Kaz". Ma 70 lat, miał już za sobą trzy zawały. Stenty w sercu. On drugiego dnia zaczął balować i skończył ostatniego dnia turnusu. Już trzeciego dnia obudził mnie w nocy swoich pukaniem do drzwi mojego pokoju. Nie był sam, towarzyszyły mu dwie panie. Jak powiedział, jedna miała być dla mnie. Oczywiście przyszli z alkoholem. Panie po 70-lat zastrzegały, że są niepijące, ale gdy "Maxi Kaz" wlewał im czystą wódkę do szklanek, one wypijały ją bez popitek, niczym wodę z miodem. Jedna z kobiet - emerytowana policjantka - powiedziała do mnie, że czuje, że to są jej ostatnie podrygi. Nie wiedziałem, czy się śmiać z tego, czy płakać. Udało mi się ich pozbyć z pokoju podstępem - mówi nasz dziennikarz.
Dalszy ciąg materiału znajduje się pod galerią ze zdjęciami
Poseł PiS walczy z libacjami w sanatoriach
Posłowi PiSu Zakopanego Andrzejowi Gut-Mostowemu nie podobają się dancingi i zabawy taneczne w sanatoriach. W tej sprawie napisał pismo do Ministra Zdrowia.
- Zwracają się do mnie zaniepokojeni obywatele, którzy zauważyli, że w niektórych uzdrowiskach, a także w obiektach, które mają na celu promowanie zdrowego stylu życia, oferowane są napoje alkoholowe, w połączeniu w niektórych przypadkach z głośnymi libacjami tzw. dancingami i zabawami tanecznymi - napisał.
Poseł PiS uważa, że alkohol wydaje się niezgodny z misją tych placówek, które "powinny dbać o dobrostan pacjentów i klientów”. Sprzedaż alkoholu w takich miejscach może stwarzać problemy dla osób uzależnionych, prowadzić do nieodpowiednich postaw oraz wpływać na społeczny odbiór samych placówek. Poseł w swoim piśmie pyta ministerkę, czy zdaje ona sobie sprawę ze skali problemu i pyta, w jaki sposób zamierza z nim walczyć.
Poseł Gut-Mostowy najwyraźniej pomylił adresata swojego pisma. Pozwolenia na sprzedaż alkoholu wydają Rady Gminy. Najbardziej znanym uzdrowiskiem w Polsce jest Ciechocinek. W tym niewielkim mieście, liczącym niespełna 11 tysięcy mieszkańców jest 40 sanatoriów. Wszystkie mają doskonałą kadrę i doskonałe zaplecze lecznicze. Wszyscy schorowani emeryci marzą o skierowaniu do sanatorium w tym mieście.
Burmistrz Ciechocinka odpowiada na potencjalny zakaz
- 500 tysięcy osób odwiedza Ciechocinek rocznie - mówi nam Jarosław Jucewicz (42 l.) burmistrz Ciechocinka. - Chętnie zapoznam się z pismami w sprawie zakazu sprzedaży alkoholu. Ja jednak nie zamierzam w sklepach i lokalach w Ciechocinku wprowadzać prohibicji. Jestem przekonany, że gdyby taki zakaz został wprowadzony to pojawi się szara strefa - dodaje
Burmistrz Jucewicz nie chce, aby Ciechocinek zamienił się w Chicago, w którym rządzi Al Capone. Jest pewny, że jak schorowany emeryt będzie chciał się napić, to się napije i nic go przed tym nie powstrzyma.
Jeden z dziennikarzy "Super Expressu" na własne oczy widział, jak wygląda prawdziwe życie w sanatorium w Ciechocinku. Pod koniec grudnia zeszłego roku w Gdańsku przeszedł zawał serca. Na początku czerwca był operowany, ma bajpasy. Zgodnie z procedurami medycznymi, po operacji serca przysługuje mu poszpitalne sanatorium. Zaproponowano mu Inowrocław i Ciechocinek. Z pełną premedytacją wybrał Ciechocinek, by na własne oczy zobaczyć jak wygląda życie w tamtejszym sanatorium.
Nocne życie Ciechocinka kwitnie
Nie ma co ukrywać - nasz reporter "miał" szczęście i teraz ma co opowiadać. W sanatorium, w którym był nasz dziennikarz obowiązywała cisza nocna. Niektórzy panowie i panie zachowywali się jak małe dzieci.
Około godziny 21 i przed siódmą rano, pielęgniarki sprawdzały czy jesteśmy w swoich pokojach. Ci, którzy chcieli się bawić to się bawili. Wracali z dancingu do pokoju około 21, a po tym jak odhaczyli się u pielęgniarek, wychodzili z pokoju i ruszali w miasto by zanurzyć się w nocnym życiu. To był ich żywioł. Nie robili tak tylko panowie, ale również panie. W dzień "Maxi Kaz" nie był wstanie uczestniczyć w rehabilitacji. Ci, którzy mieli do niego słabość załatwiali mu podbicie karty zabiegowej u fizjoterapeutów - opowiada nasz dziennikarz.
- To, że pije się w sanatorium nie było dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałem się, że starsi panowie będą wyposażenie w viagrę. Tak też było - zdradza nasz reporter
Ciechocinek po godzinie dwudziestej zamieniał się w prawdziwą rewię mody. - Ja w życiu tylu kobiet nie widział w ubraniach od Coco Chanel. Torebki, buty. To był dla mnie szok - mówi nasz dziennikarz
Nasz reporter podzielił się ważnym spostrzeżeniem. - W sanatoriach to kobiety bardziej są zadbane - przyznaje. - To nie jest tak, że wszyscy piją i wszyscy tylko balują. To niewielki procent pensjonariuszy, ale on rzuca się w oczy. Większość w Ciechocinku ratuje swoje zdrowie. Ja jestem bardzo zadowolony z pobytu i już myślę o turnusie w przyszłym roku - wyznaje.