Rodzina Eweliny w Czernikowie koło Torunia mieszka od zawsze. Kobieta miała dobroć w sercu i chciała pomagać innym. Była ratownikiem medycznym, pracowała jako pielęgniarka i oczywiście była strażakiem ochotnikiem. Okazuje się, że Ewelina miała niedługo wziąć ślub ze swoim narzeczonym Bartkiem. - Oni mieli w te święta ślubować - mówi nam jeden z sąsiadów Eweliny. Niestety nie powiedzą sobie "tak" w kościele. W miniony czwartek (2 grudnia) Ewelina zginęła w wypadku.
O tym zdarzeniu wiemy już niemal wszystko, ale ciągle nie możemy zrozumieć, dlaczego do niego doszło. Koło Czernikowa wybuchł pożar domu. Ewelina i jej koledzy wiedzą, że w takich sytuacjach każda minuta jest ważna. O 4:30 kobieta ze swoimi kolegami ruszyli spod remizy w Czernikowie. Za jego kierownicą siedział najbardziej doświadczony z nich. - Tych którzy przyjechali do tego pożaru samochody stoją tutaj pod remizą - mówi nam Danuta Kwiatkowska, żona Jana Kwiatkowskiego (+62 l.) - Mój mąż w straży był 35 lat. Nie jeździł tylko do pożarów. Jeździł do wypadków i powodzi - dodaje kobieta drżącym głosem. Wielki strażacki wóz zderzył się z tirem, a siła uderzenia była potężna. Zginęła Ewelina i Jan. Trzech pozostałych strażaków ochotników trafiło do szpitala. Na szczęście ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Polecany artykuł:
W poniedziałek (6 grudnia) odbędzie się pogrzeb Eweliny. Wiadomo, że to będzie strażacki pogrzeb. W kościele na pewno nie zabraknie rodziny i przyjaciół dobrej kobiety. Na pewno będzie jej narzeczony. Mieszkańcy Czernikowa nie mogą pogodzić się z tym, co się wydarzyło.
Sprawą wypadku zajmuje się prokuratura. Policjanci już teraz mówią, że nie będzie to proste śledztwo. Muszą ustalić, czy na skrzyżowaniu działała sygnalizacja świetlna, a także z jaką prędkością jechał tir, który uderzył w wóz strażacki i czy ten miał włączoną sygnalizację dźwiękową.