Dramat mieszkańców kamienicy w Toruniu. - Na początku wszystko było dobrze
Niemal 7 lat temu do mieszkań na piętrzę kamienicy w Toruniu wprowadzili się ludzie, którzy nie mieli pojęcia, z czym przyjdzie im się zmierzyć. - Na początku było wszystko było w porządku. Wyremontowaliśmy korytarz, zabudowaliśmy łazienkę, ponieważ była z korytarza. Fakt, nie mogliśmy jednak korzystać z wyjścia na dwór przez drzwi, tylko przez bramkę, gdyż ci państwo z dołu sobie tego nie życzyli - mówi dziennikarzom "Alarmu!" Ewa Żak, lokatorka górnej części kamienicy. Mowa tu o rodzicach właściciela parteru kamienicy. Jak twierdzą ich sąsiedzi, to wyjątkowo krewcy seniorzy.
Mężczyzna straszy lokatorów siekierą?
Jak mówi Paulina Fijałkowska z piętra kamienicy, najgorzej jest, gdy wspomniane małżeństwo sobie "popije". - Zrobiłam im bardzo dużo zdjęć, jak leżą z "flaszką", jak ją piją. Wszyscy się boimy, ponieważ sąsiad jest nieobliczalny. Potrafi wyskoczyć z siekierą i łopatą do nas wszystkich. Musimy się nawzajem pilnować, żeby nikt nie ucierpiał - dodaje kobieta.
Jak dowiadujemy się z programu "Alarm!", narastający od lat konflikt eskalował do tego stopnia, że córka lokatorów z pierwszego piętra boi się wychodzić na zewnątrz sama. Jak wyjaśniła dziennikarzom TVP dziewczynka, mężczyzna wyszedł na nią z łopatą, co bardzo ją wystraszyło.
Seniorzy i ich monopol na wszystko
Mieszkający na parterze seniorzy roszczą sobie prawa do podwórka, garaży i innych części wspólnych. Jak podkreśla lokatorka piętra, zachowanie mężczyzny jest bezprawne, ponieważ wspomniane garaże należą do miasta. Dodatkowo ojciec właściciela dolnej części kamienicy blokuje wszystkie inwestycje w budynku. - Ja naprawdę na ten temat nie chce się udzielać. Chcę mieć spokój - powiedział syn seniorów a zarazem właściciel dołu.
Małżeństwo nie chciało się wypowiedzieć przed kamerami. Na widok reporterki zamykali drzwi i straszyli przyjazdem policji. - Ja zaraz dzwonię po policjantów, że mnie nachodzicie - mówiła wściekła seniorka.
Konflikt doprowadził do rękoczynów
Policja pojawiła się także trzy lata temu, gdy spór sięgnął zenitu. - Powiedział, że nic mu nie pasuje, że samochody i że pies. Ja też mu odpowiedziałem, że nie pasuje mi, jak on chodzi pijany i się wszystkiego czepia. Mężczyzna wszedł do domu i potem przyszedł i psiknął mi w oczy gazem. Wtedy się wystraszyłem i w tym samym momencie, gdy psiknął machnąłem ręką i go trafiłem, a on się przewrócił - mówi Marcin Kalas, lokator z piętra. Według opinii adwokata mężczyzna, sytuacja była obroną konieczną. Prokurator jest jednak innego zdania.
- To od tyłu został zaatakowany przez pana Marcina. Został uderzony w twarz, był kopany po kończynach dolnych. Przewrócił się i wtedy, w ramach samoobrony, użył gazu - mówi Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
- Za rzekome pobicie usłyszałem kare 7 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata, zadośćuczynienie 5 tys., zakaz zbliżania i kuratora sądowego - mówi Marcin Kalas. Mieszkańcy są załamani i mają przeświadczenie, że zrobili już wszystko, co mogli. Zapowiadają, że nie chcą uciekać z kamienicy, ponieważ to nie oni są problemem.