Bestia z Torunia

Wsadzał żyletki do odbytu. Andrzej gwałcił i mordował. Teraz marzy o jednym

2023-10-10 12:41

Prokuratorzy mieli go w swoich rękach już w 2008 roku. Wtedy Andrzej G., został skazany nie za dwa morderstwa tylko za gwałty. Gdy wyszedł z więzienia w 2016 roku to wykastrował mężczyznę. Zgwałcił 13-letniego chłopca i dorosłego mężczyznę. Andrzej G., siedząc w więzieniu napisał do prokuratury ponad 100 listów. Teraz toruński sąd skazał go za dwa okrutne morderstwa, po raz drugi na dożywocie.

Andrzej G., obecnie jest ciężko chory. Nie ma jednej nerki i choruje na raka. Siedzi w więzieniu. Za kratami przebywa prawie od zawsze. Po raz pierwszy za gwałt trafił za kratki pod koniec ubiegłego wieku. Już wtedy biegli nie mieli żadnych wątpliwości, że jest okrutnym dewiantem seksualnym. Mimo to wyszedł na wolność w 2004 roku. Dzisiaj wiadomo, co robił po wyjściu z więzienia w Grudziądzu. Jak ustaliła prokuratura, w 2007 roku mężczyzna podstępem odurzył swoje ofiary, a następnie brutalnie zgwałcił. - Pokrzywdzonej, nieprzytomnej kobiecie, wprowadził do odbytu ciało obce w postaci ścierki materiałowej. Skutkowało to finalnie kałowym zapaleniem otrzewnej w następstwie perforacji ściany odbytnicy, a następnie ostrą niewydolnością serca, w wyniku czego, 7 kwietnia 2007 r. pokrzywdzona zmarła - czytamy w oficjalnym komunikacie Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Z kolei we wrześniu 2007 roku wcisnął do odbytu mężczyzny opakowania po dezodorancie i lakierze do włosów oraz żyletki, co skutkowało uszkodzeniem ściany jelita grubego. Mężczyzna zmarł.

Prokuratura nie ma się jednak czym chwalić. Andrzej G., po tych morderstwach został zatrzymany przez policję w październiku 2007 roku. Policjanci nie zatrzymali go w związku z okrutnymi morderstwami tylko zatrzymała go po kolejnych gwałtów, których się dopuścił. Za gwałty w Grudziądzu, a nie za morderstwa, Andrzej G. siedział w więzieniu do listopada 2015 roku. Policja i prokuratura mając go w swoich rękach i wiedząc o tym, że jest on zboczeńcem, nie powiązała go wtedy z okrutnymi morderstwami. Dlatego Andrzej G. po wyjściu z więzienia znów zabijał.

Andrzej G., z 11 na 12 sierpnia 2016 roku zamordował ponad pięćdziesięcioletniego mężczyznę na toruńskich Wrzosach. Ciało ofiary znaleziono w lasku. Było zmasakrowane w sposób, który poruszył nawet doświadczonych kryminalnych. Szczegóły zbrodni były odrażające i wskazywały na seksualne podłoże. Dość wspomnieć, że intymne części ciała mężczyzny nie zachowały się w całości. Zgon nastąpił wskutek wykrwawienia i wstrząsu krwotocznego. W piątek, 12 sierpnia, ofiarą Andrzeja W. padł 13-letni chłopiec. Został zgwałcony w okolicach ulic Mickiewicza i Konopnickiej. Dwa dni później, w niedzielę 14 sierpnia, Andrzej G. zgwałcił po raz kolejny - tym razem pijanego dorosłego mężczyznę. Andrzej G., swoim ofiarom podawał środku psychotropowe.

Za to pięć lat temu Andrzej G., został skazany na dożywocie.

Bestia w ludzkiej skórze do Prokuratury Okręgowej napisał 100 listów. Pisał w nich, że ma już swoje lata. Pisał, że stoi nad grobem i chce się wyspowiadać, ze swoich czynów. Prokuratorzy na początku byli pewni, że to co pisze w listach Andrzej G., to jego chora wyobraźnia. Prokuratorzy nie mogli uwierzyć w to, że można włożyć komuś do odbytu ostre żyletki. Andrzej G., jest chory. Nie ma jednej nerki, ma raka. Nie wiadomo jak długo jeszcze pożyje.

Andrzej G. w listach przyznał się do swoich okrutnych zbrodni. Tłumaczył, że chce mieć czyste sumienie i chce spać spokojnie. W listach przyznał się do kolejnych morderstw i brutalnych gwałtów. Andrzej G. "uwielbiał" znęcać się nad swoimi ofiarami. Bestia różne przedmioty wpychała swoim ofiarom do odbytu. Dezodoranty. Lakiery do włosów. Żyletki. Brudne szmaty.

- Ciężka, żmudna praca prokuratora doprowadziła do skierowania kolejnego aktu oskarżenia - mówi nam prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Toruniu, Dzisiaj już wiadomo że Andrzej G., już więcej nikogo nie skrzywdzi. Sąd Okręgowy skazał go po raz drugi na dożywocie. Andrzej G. o przedterminowe zwolnienie może ubiegać się po odbyciu 30 lat kary. Sąd postanowił, że po opuszczeniu Zakładu Karnego trafi do szpitala psychiatrycznego - mówi dziennikarzowi Super Expressu Jarosław Szymczak asystent rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Toruniu.

Bestia z Torunia skrzywdziła jej syna. Wstrząsające słowa matki ofiary
Sonda
Czy w Polsce powinna obowiązywać kara śmierci?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki