Reklama porównawcza jest zabroniona, dlatego nie mogę napisać, do jakiego miasta rzuciło mnie życie. Impulsem do napisania tych kilku zdań, o tym jak dobrze jest w Toruniu, a nie do końca tam gdzie obecnie mieszkam i pracuje, była informacja o nagrodach dla nauczycieli, przyznanych przez Michała Zaleskiego, prezydenta Torunia. Ktoś zapyta - "co ma piernik do wiatraka?". Na to pytanie odpowiem takim cytatem: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie." Przyznaje - tym cytatem pojechałem po bandzie. Zrozumieją mnie Ci, którzy mają dzieci. Dla nas właśnie jaka jest szkoła i jacy są w niej nauczyciele, to najważniejsza rzecz na świecie.
Władze mojego rodzinnego miasta, tak jak władze każdej gminy w Polsce mają realny wpływ na to, jaka jest szkoła. I ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu przeczytałem, że tylko dwóch nauczycieli ze Szkoły Podstawowej nr 24 otrzymało nagrody finansowe z okazji dnia nauczyciela. Specjalnie piszę tylko dwóch. Bo ja, jako rodzić dziecka, które przez siedem lat chodziło do tej podstawówki w Toruniu uważam, że wyróżnienia należą się wszystkich nauczycielom z tej szkoły.
Mam prawo i obowiązek tak napisać, bo mam porównanie. Moje dziecko we wrześniu rozpoczęło naukę w ósmej klasie, w innym mieście. Wiem, że w Toruniu nauczyciele do dzieci podchodzą tak jak trzeba. W innym mieście, w którym uczy się mój syn tak już nie jest. Dzięki temu, że moje dziecko przez siedem lat uczyło się w Toruniu jestem pewien, że dobrze zda egzamin ósmoklasisty, bo dzięki nauce w Toruniu ma dobre fundamenty, których nie zburzą nauczyciele z obecnej szkoły.
Najciekawsze jest to, że wszyscy mi zazdroszczą tego mojego zesłania. Mówią, że też by chcieli mieszkać nad morzem. Ja jednak nie mieszkam nad morzem, tylko nad zatoką. W tym mieście korki są większe niż w Toruniu. Bilety na komunikację miejską kosztują też dużo więcej. Szkoda gadać i pisać, jak mi jest źle daleko od toruńskiej starówki.
Tak - obecnie mieszkam w mieście, które jest kilka razy większe od Torunia. Nie czuje się jednak, abym był z prowincji. Bo to w moim rodzinnym mieście odbyła się największa impreza sportowa w historii Polski, lekkoatletyczne Halowe Mistrzostwa Europy. To w moim mieście odbywa się finałowa runda Grand Prix na żużlu. To w moim rodzinnym mieście - tylko w Toruniu - można spotkać na ulicy największe gwiazdy światowego kina. Na szczęście nic nie może wiecznie trwać. Jeszcze tylko kilka miesięcy. Latem wrócę do swojego ukochanego miasta. I przyrzekam, nawet jakby mi oferowali kokosy za przeprowadzenie się do innego miasta, ja z tego nie skorzystam.
Mariusz Korzus