Zabójstwo pod Rypinem. Dominik zamordował Mateusza
Dominik z Mateuszem spotkali się w pustostanie w środę, 28 grudnia. Ten pierwszy szedł na spotkanie trzy kilometry. Rozmawiali o wielu sprawach. Gdy Mateusz zaczął bawić się telefonem, jego kolega zadał mu cios siekierą między oczy. Potem drugi, trzeci i kilka kolejnych. Pustostan jest cały we krwi. - Nie mogę w to uwierzyć. Dominik całe wakacje był tutaj. Bywał często w domu rodziców Mateusza. Nie mogę uwierzyć, że on to mógł zrobić - mówi nam jedna z mieszkanek Półwieska Małego, niewielkiej wsi koło Rypina (woj. kujawsko-pomorskie).
Cała wieś w szoku!
We wsi od trzech dni mówi się tylko o śmierci Mateusza. Ten wyszedł z domu 27 grudnia. Gdy nie wrócił na noc, jego znajomi rozpoczęli jego poszukiwania. - To syn moich sąsiadów. Zawsze mówił dzień dobry. Nie wiem, kto mu to zrobił, ale wyglądał strasznie. Twarz miał zmasakrowaną. Oczy my wypłynęły - mówi nam sąsiad rodziców Mateusza. We wsi wszyscy są przerażeni. Nie mogą w to uwierzyć, że ich sąsiad Mateusz W., nie żyje. - To się stało w takim pustostanie - mówi nam mieszkaniec wsi. Tyle policji nikt jeszcze w tej malutkiej wsi nikt nie widział. Stróże prawa zatrzymali po kilku godzinach od ujawnienia zwłok dobrego kolegę zabitego
"Chwyciłem za siekierę i go uderzyłem"
W czwartek koło południa (29 grudnia) Dominik trafił na przesłuchanie do prokuratury. Przyznał się do zabójstwa swojego znajomego. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to zrobił. Mówił, że kiedy się spotkali, Mateusz opowiadał mu o swojej pracy. - Jak Mateusz zaczął bawić się telefonem to chwyciłem za siekierę i go uderzyłem - wyznał śledczym. Ciosów było kilka.
W piątek prokuratura wystąpiła do sądu w Rypinie z wnioskiem o tymczasowy areszt dla Dominika G.. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. - Oni byli kolegami - mówi jednym głosem mieszkańcy wsi. - Przyczyną tej tragedii były prawdopodobnie narkotyki i psychoza - mówi nam jeden z policjantów wyjaśniających okoliczności tego strasznego morderstwa. Jak nam udało się ustalić Dominik G. korzystał z pomocy poradni psychiatrycznej. Na pewno trafi na obserwację psychiatryczną.