O Marcelu Błaszczyku można powiedzieć dużo. Jednak nie to, że to grzeczny chłopiec. To łobuziak. Taki starej daty. Łobuz o dobrym sercu. Do tego słowo u niego ważniejsze jest od pieniędzy. Marcel przed obecnym sezonem dostał propozycje gry w jednym zespole występującym w superlidze. Przyjęcie propozycji oznaczałoby podwojenie jego stypendium.
Marcel odmówił mówiąc, że wcześniej umówił się na granie z pierwszej lidze w barwach Polonii Kielce do końca sezony 2024. Na pewno nie przyszło mu to łatwo. Ale dla niego słowo to słowa. Marcel nie pochodzi z tenisowej rodziny. Na pierwszy trening namówili go kuzyni. Szybko okazało się, że to wielki talent. Jego gra to ciągły atak. Gra bardzo widowisko.
Chłopak drugi sezon gra w pierwszej lidze w zespole Polonii Kielce. Jego ciągłe postępy zostały zauważone przez zespół trenerski Kadry Narodowej. Dlatego Marcel został powołany na obóz kadry narodowej. - To moje pierwsze seniorskie powołanie - wyznaje z szelmowskim uśmiechem. Ci, którzy znają Marcela są pewni, że na obozie będzie przykładał się na treningach nie na 100, ale na 200 procent.
Marcel to talent. By zamienił się w wielki świecący brylant potrzebuje nie tylko doskonałego trenera, którego ma, ale jeszcze fizjologa, specjalistycznej opieki lekarskiej, trenera mentalnego i dietetyka. Takich specjalistów mają już nie tylko Chińczycy, ale już młodzi zawodnicy w niektórych krajach w Europie.