Lębork. 23-letni Kordian zmarł po wypisaniu ze szpitala
Czy śmierci 23-letniego Kordiana można było uniknąć? Jak informuje "Dziennik Bałtycki", rodzice mieszkańca powiatu lęborskiego twierdzą, że do jego zgonu mógł doprowadzić medyk z tamtejszego szpitala. 23-latek trafił na SOR placówki, po tym jak 20 marca br. obudził się z bardzo dużym bólem głowy. Tym dolegliwościom towarzyszyły nudności i wymioty, więc bliscy zabrali go do placówki. Na miejscu wykonano mu podstawowe badania, ale lekarz dyżurny miał stwierdzić, że zwijającemu się z bólu pacjentowi dolega zatrucie pokarmowe.
Choć rodzice prosili o przeprowadzenie tomografii komputerowej, wskazując m.in na ciągłe wymioty, Kordian został wypisany do domu. Dwie godziny później zaczął tracić przytomność, miał ciężki, charczący, coraz wolniejszy oddech, a do szpitala, ale w Gdańsku, zabrał go w stanie krytycznym śmigłowiec LPR.
Torbiel w głowie 23-latka
Przeprowadzona na miejscu tomografia komputerowa wykazała, że w jego głowie znajdowała się 2-3-centrymetrowa torbiel, w wyniku czego 23-latek trafił na stół operacyjny, ale zmarł w czasie zabiegu. Zdaniem rodziców tragedii można było uniknąć, gdyby lekarz szpitala w Lęborku postawił prawidłową diagnozę.
- Usłyszeliśmy od lekarzy, że doszło do zaniedbań, że przy takich objawach powinno być wcześniej wykonane TK głowy, a wykonano tylko badania ogólne - mówi pan Janusz, ojciec Kordiana, którego cytuje "Dziennik Bałtycki".
Ciało 29-latka przed kamienicą na ul. Kilińskiego! Chwilę wcześniej opuścił szpital
Jeszcze zanim rodzice 23-latka sami zgłosili się do prokuratury, zrobił to również Szpital Copernicus w Gdańsku. Pełnomocnik bliskich zmarłego złożył z kolei do śledczych z Lęborka wniosek o przekazanie akt sprawy do Samodzielnego Działu do Spraw Błędów Medycznych Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Dyrekcja szpitala w Lęborku apeluje natomiast o powstrzymanie się od ferowania pochopnych wyroków.
O tym, czy lekarza zatrudnionego w podmiocie leczniczym spotkają konsekwencje, zdecyduje wynik postępowania przygotowawczego, które zgodnie z naszą wiedzą obecnie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie występującej w charakterze podejrzanego - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Marta Frankowska, dyrektorka SPS ZOZ w Lęborku