Kończy się trwające trzy lata śledztwo w sprawie Amber Gold. W 2012 roku afera to odbiła się głośnym echem w całej Polsce. Nic dziwnego, śledczy szacują, że zostało tutaj oszukanych ponad 19 tysięcy ludzi. Firma Amber Gold miała swoją siedzibę w Gdańsku.
W materiale „Nocny załadunek tysięcy tomów akt. Dokumenty z Amber Gold ciężarówką do sądu" portal TVN 24 podaje: „16 tysięcy tomów akt najgłośniejszej afery finansowej ostatnich lat trafi do Sądu Okręgowego w Gdańsku.” Oskarżony jest prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P.
Jak podają dziennikarze TVN24: „Nieoficjalnie wiadomo, że ostatecznie Marcin P. zostanie oskarżony o cztery przestępstwa, a jego żona o 10. Obojgu grozi do 15 lat więzienia.”
Amber Gold działał od 2009 roku. Firma kusiła klientów wysokim oprocentowaniem, które rzekomo miała generować na inwestycjach w złoto. Teoretycznie, człowiek, który lokował swoje oszczędności w firmie Amber Gold mógł liczyć na oprocentowanie rzędu 6-16 procent w skali roku. Tysiące osób zdecydowało się umieścić tutaj swoje oszczędności. W 2012 roku firma Amber Gold ogłosiła upadłość. Klienci Amber Gold nie odzyskali swoich wpłat, nie mówiąc już o odsetkach. Sprawa trafiła do sądu.
W opublikowanym w 2013 roku raporcie Komitet Stabilności Finansowej zauważył, że wyłudzenie pieniędzy przez Amber Gold od było możliwe między innymi dzięki zaniechaniom ze strony instytucji publicznych, wskazując przede wszystkim na Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ABW oraz CBŚ oraz część banków współpracujących z Amber Gold. Poszkodwane w aferze Amber Gold osoby złożyły też wspólny pozew przeciwko Skarbowi Państwa.