- Premier Mateusz Morawiecki może być ostatnim premierem, który ma szansę na zatrzymanie kryzysu klimatycznego. Potem będzie po prostu za późno - mówi Marek Józefiak, koordynator kampanii Klimat i Energia w Greenpeace Polska.
Kierując się takimi przekonaniami, aktywiści zdecydowali się na protest, który miał na celu uniemożliwić rozładunek węgla płynącego do Gdańska z Mozambiku. Według ekologów w ciągu ostatnich dwóch lat import węgla do Polski wzrósł ponad dwukrotnie, do prawie 20 milionów ton.
- To był pokojowy protest, który miał zwrócić uwagę na ogromny problem. Tymczasem uzbrojeni, umundurowani funkcjonariusze Straży Granicznej weszli w nocy na nasz statek. Wybili szyby w oknach i kazali aktywistom położyć się na pokładzie. Według nas interwencja zupełnie nieadekwatna do naszych działań - dodaje Marek Józefiak.
Tymczasem strażnicy przekonują, że aktywiści przede wszystkim naruszyli prawo. - W akcji brały udział 22 osoby, w tym 18 na statku i 4 na pontonach. Zatrzymano dwoje z nich (kapitana statku narodowości hiszpańskiej i aktywistkę z Austrii). Reszta została zwolniona. Przesłuchania aktywistów Greenpeace mają służyć ustaleniu ich roli w naruszeniu przepisów bezpieczeństwa żeglugi i ustawy o Straży Granicznej - mówi Tadeusz Gruchalla, pełniący obowiązki rzecznika prasowego komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - Trwają czynności procesowe z udziałem zatrzymanych, a o ich losie zdecyduje prokurator - dodał Gruchalla.
Odholowany został także statek, na którym przebywali aktywiści. Jednostka jest zakotwiczona na redzie portu i dozorowana przez Straż Graniczną.