Dzielnicowi z komisariatu w Oruni odebrali zgłoszenie, że zespół ratowników medycznych potrzebuje pomocy.
Załoga karetki przyjechała na Orunię, aby udzielić mu pomocy w związku ze zgłoszeniem czynu suicydalnego. Gdy policjanci dojechali na miejsce, okazało się, że mężczyzna jest pijany, miał zabandażowaną dłoń, a przy karetce leżały kawałki potłuczonego wkładu lusterka.
- podają mundurowi.
Podczas rozmowy z ratownikami policjanci ustalili, że mężczyzna zażądał, aby karetka zawiozła go na „detoks”, gdy jednak spotkał się z odmową ratowników, rozzłościł się. Ratownicy odmówili mężczyźnie transportu, ponieważ ich zadaniem jest bezpośrednie ratowanie życia i zdrowia, a w tym przypadku takie zagrożenie nie występowało.
Jak relacjonują mundurowi, agresywny pacjent nie przyjmował tego do wiadomości, zaczął wyzywać ratowników, był wulgarny i uderzył ręką w lusterko ambulansu. Załoga karetki przytrzymała agresora i powiadomiła policję, udzielono mu też pomocy i zaopatrzono krwawiąca ranę dłoni.
Mężczyzna został przez dzielnicowych zatrzymany i po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy publicznych oraz zniszczenia mienia o wartości 3 tys. zł. Teraz grozi mu kara nawet 5 lat więzienia.