Od początku 2020 roku w życie wejdzie dyrektywa unijna, która na cztery lata zakaże łowienia dorszy w Morzu Bałtyckim. Rybacy nie doczekali się oczekiwanego odzewu w sprawie ewentualnych rekompensat, więc... ponownie szykują się do protestu.
W drugiej połowie listopada zapadła decyzja o zablokowaniu pięciu portów. Przed kilkunastoma dniami na około dwie godziny ostrzegawczo zastawiono wejścia do portów, gdzie prowadzony jest połów dorszy na wędkę. Chodziło o Darłowo, Łebę, Ustkę, Władysławowo i Kołobrzeg. Żadne jednostki nie były wpuszczane do wymienionych portów, ani też wypuszczane z nich. Wyjątek stanowiły tylko jednostki ratownictwa.
Przedstawiciele armatorów zapowiadali wówczas, że jeżeli akcja protestacyjna nie przyniesie rezultatów, podejmą oni kolejne kroki. Teraz konsekwencje mogą być zdecydowanie poważniejsze. W styczniu spodziewana jest bowiem blokada strategicznych portów, m.in. w Gdańsku i Gdyni, a także w Świnoujściu.
Dla wielu właścicieli jednostek wędkarstwo morskie jest jedynym źródłem utrzymania. Wprowadzenie zakazu może więc w krótkim czasie doprowadzić ich do bankructwa.