W długi majowy weekend, na gdańskim lotnisku pogranicznicy interweniowali z tego powodu aż dwa razy. W sobotę, 4 maja straż graniczna została zaalarmowana o bagażu pozostawionym bez opieki przed terminalem T2, a dzień później - o "bezpańskiej" torbie wewnątrz tego terminala. W obu przypadkach funkcjonariusze musieli wyznaczyć tak zwaną strefę bezpieczeństwa, do akcji wkroczył dyżurny pirotechnik, aby zbadać, czy bagaże stanowią zagrożenie.
Pierwszy bagaż został prześwietlony za pomocą endoskopu. W fioletowej torbie znajdowały się rzeczy osobiste, ubrania. Bagaż był bezpieczny. Kamery lotniskowe pozwoliły odtworzyć jego drogę. Jak się okazało, pasażer wyszedł z torbą z hali przylotów i udał się bezpośrednio przed terminal. Następnie wsiadł do taksówki, zapominając o bagażu. Mundurowi przekazali torbę pracownikom ochrony lotniska.
Kolejna interwencja do pozostawionego bagażu miała miejsce w niedzielę, 5 maja. Walizka znajdowała się wewnątrz terminala. Dyżurny pirotechnik po przybyciu na miejsce został poinformowany, że właściciel bagażu już wraca po niego na lotnisko. 72-letni pasażer, który okazał się obywatelem Niemiec, poniósł konsekwencje swojego roztargnienia. Mężczyzna został ukarany pięciusetzłotowym mandatem.
Jak informuje straż graniczna, każdy sygnał o potencjalnym zagrożeniu na lotnisku jest dokładnie sprawdzany. Dotyczy to pozostawionych bez opieki walizek, jak i sygnałów o niebezpiecznych bagażach lub pasażerach. Takie interwencje często wiążą się z wszczęciem procedur bezpieczeństwa, a te z utrudnieniami dla podróżnych i personelu. Takie sytuacje mogą być przyczyną opóźnienia samolotów i ewakuacji podróżnych z terminali.