"Miś Colargol wielki cham – miał pół litra wypił sam" – śpiewały nieco starsze dzieci, które kilka lat wcześniej z wypiekami na twarzy śledziły losy jednego z najpopularniejszych misiów. Colargol szczególnie znany jest tym, którzy nie wychowali się w erze Kubusia Puchatka, a jedynym konkurencyjnym misiakiem był dla nich Uszatek. Właśnie dla takich osób – Wojciech Szymański, właściciel gdańskiej galerii, sprowadził prawdziwego bohatera dzieciństwa.
- Colargol odtworzony jest w całości. Pan Tadeusz Wilkosz, ojciec i pomysłodawca bajki stworzył misia dokładnie z tych samych materiałów, które ówcześnie były wykorzystywane podczas dobranocki czy trzech, pełnometrażowych filmów. Muszę przyznać, że było to wyjątkowe przeżycie. Spotkać się oko w oko z maskotką, która jako dziecko żyła wyłącznie w naszej wyobraźni i na ekranie telewizora, to coś niesamowitego. Osoby, które są moimi rówieśnikami, osoby, które specjalnie przyjeżdżają, by zobaczyć Colargola w pełni mnie rozumieją. Cóż, czasami nie brakuje nawet i łez wzruszenia – mówi Wojciech Szymański.
Jak się okazuje, Colargol miał wielu braci, bowiem do wszystkich 53 odcinków dobranocki powstało około 130 takich samych lalek.
- Jedną pięciominutową scenkę dobranocki kręciło się w tamtych czasach przez blisko miesiąc. Miś w takiej sytuacji był wyginany na wiele stron, musiał przyjmować różne pozy. Przy takiej pracy lalka szybko się niszczyła, dlatego Coralgol potrzebował aż tylu braci bliźniaków – tłumaczy Szymański.
Dobranocka, której bohaterem był miś Colargol powstawała w wytwórni filmowej Se-Ma-For w Łodzi w latach 1968 – 1974. Miś stał się także bohaterem trzech pełnometrażowych filmów, które zgromadziły łącznie około 2 milionów widzów. Patrząc na to ile osób odwiedza go dziś w gdańskiej galerii – filmowy rekord frekwencji szybko może zostać pobity.