Jak poważne są aktualne problemy w branży? - Od połowy lutego nie zarabiamy. Sprzedaż wycieczek całkowicie stanęła. Nie chcę myśleć, co będzie za dwa lub trzy tygodnie. Moje biuro nie zbankrutuje tylko dlatego, że nie inwestowaliśmy w ryzykowne przedsięwzięcia. Ale na pewno większości biur skończą się pieniądze, które byłyby w stanie oddać klientom, bo opłacono już zaliczki za autokary czy hotele. Będziemy mieli do czynienia z bankructwami na szeroką skalę - mówi Radosław Prasowski, właściciel biura podróży "Turysta" ze Słupska, który w branży działa od 20 lat.
- Jedynym rozwiązaniem jest powstrzymanie rozwoju epidemii oraz rządowa pomoc dla przedsiębiorców. Włoski rząd pomógł dotkniętym kryzysem, odraczając raty na rok. Leasing autokaru kosztuje np. 25 tysięcy złotych miesięcznie, a przewoźnicy mają ich często kilka. Do tego dochodzą koszty związane z utrzymaniem pracowników, biur, licencji oraz... podatki. Gdy firmy turystyczne dalej nie będą zarabiać, to poupadają. A to dopiero wierzchołek góry. Upadną hotele, które też są na kredyt. Przez koronawirus stanęły również transport i produkcja. Od II wojny światowej nie było takiego kryzysu. Usuwanie gospodarczych skutków epidemii będzie trwać długimi miesiącami, a nawet latami. Pomoc rządu jest konieczna - twierdzi Radosław Prasowski.
Koronawirus w Polsce. Potwierdzone przypadki [MAPA]
Koronawirus z Chin. Informacje z Trójmiasta i okolic!