12-latek zginal porazony pradem w opuszczonym budynku
Życia 12-latka porażonego prądem w Uniechowie nic nie przywróci, ale czy tej tragedii można było uniknąć? Jak informuje "Dziennik Bałtycki", trwa wyjaśnianie, czym zajmuje się nie tylko prokuratura, skąd w opuszczonym budynku, gdzie chłopiec przebywał razem z kolegą, wziął się w ogóle prąd. Nastolatek zginął w niedziele, 6 sierpnia, gdy dotknął jednego z przewodów na terenie nieczynnego od wielu lat ośrodka sportowego. Prawdopodobnie w 2000 r. został wyremontowany na potrzeby lokalnej drużyny piłkarskiej Juve, która po 2-3 latach przestała się jednak istnieć. Od tamtego czasu budynek tylko stal i niszczał, a mieszkańcy byli przekonani, ze nie ma tam ani wody, ani prądu. Tak było do 2018 r., gdy na terenie boiska odbyły się dożynki, a opuszczony budynek posłużył jako miejsce przechowywania namiotów, ławek itp. Lukasz Jurkowlaniec, zastepca burmistrza Derzbna wspomina, że jeszcze wtedy był tam prąd. Cztery lata później, czyli w ub.r., obiekt został nieodpłatnie użyczony członkom lokalnego kola wędkarskiego.
- Nie było mnie w tym budynku podczas przekazywania, ale z tego co koledzy mówili wiem, że kabel był normalnie zamocowany w ścianie. Nie było prądu. Nie było żadnych mediów. Nie mieliśmy nawet licznika czy umowy z urzędem lub zakładem energetycznym. Sami o to nie wnioskowaliśmy, bo nie planowaliśmy w najbliższym czasie użytkowania tego budynku. Chcieliśmy go najpierw wyremontować - mówi jeden z mężczyzn w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
Władze Derzbna zapowiadają, że wszystkie należące do samorządu zostaną teraz skontrolowane pod kątem stanu technicznego.