Zniknięcie młodej kobiety zszokowało lekarzy i pracowników szpitala. - Pacjentka była u nas leczona psychiatrycznie za swoją zgodą. Aktywnie uczestniczyła w zajęciach terapeutycznych oraz w życiu społeczności szpitalnej. Dla nas zdarzenie było o tyle zaskakujące, że w najbliższym czasie planowany był wypis pacjentki do domu - mówi Lidia Metel-Czarnowska, rzecznik gdańskiej placówki.
Jakim sposobem 24-latka bez wiedzy lekarzy opuściła szpital? Okazuje się, że personel dokonuje rewizji bagażu w momencie przyjęcia na oddział. Gdy pacjent zostaje zwolniony, bagaż weryfikuje się jedynie w uzasadnionych przypadkach.
- Torba nie wzbudziła naszych podejrzeń. Nie mieliśmy więc podstaw, by weryfikować jej zawartość - tłumaczy Lidia Metel-Czarnowska. - Pacjentka zmieściła się do walizki, bowiem jest bardzo filigranowa. Waży zaledwie 40 kilogramów - dodaje rzecznik.
Pacjenci miewają nieprzewidywalne pomysły na to, jak oddalić się z placówki. Większość ucieczek zostaje jednak udaremniona. - Tego typu oddalenia dotyczą pacjentów, którzy są w trakcie przepustek bądź tzw. "spacerów". Wiele takich sytuacji, dzięki pracy ratowników, zostaje zduszonych w zarodku - podkreśla Metel-Czarnowska.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziewczyna do placówki trafiła po tym, jak po rozstaniu z chłopakiem połknęła sporą ilość amfetaminy.
O zniknięciu 24-latki niezwłocznie powiadomiono jej rodzinę. Młoda kobieta została odnaleziona następnego dnia. Nie odwieziono jej już jednak do szpitala.