Anna Krüger była 88-letnią wdową, która jako jedna z nielicznych przeżyła epidemię ospy. Kobietę podejrzewano o czary, w wyniku których miało też umrzeć bydło należące do jej sąsiadów. Anna Krüger przyznała się do winy na widok narzędzi tortur, jakie pokazano jej w Katowni. Stwierdziła wówczas, że miała kontakty z czartem. To stało się podstawą wyroku skazującego.
- Przyznała się ze strachu. Egzekucji na Targu Węglowym przyglądał się tłum mieszkańców. Gdańszczanie ponoć okazywali głośno współczucie skazanej, a kat, by skrócić jej męki, przywiązał ofierze do piersi woreczki z prochem - dodaje Paweł Popielarski ze Stowarzyszenia Edukatorów i Terapeutów „Zaczarowani”.
Według uczestników wydarzenia poniedziałkowe spotkanie miało nie tylko wymiar historyczny. - Mimo upływu setek lat, my nadal doprowadzamy do społecznej egzekucji tych, którzy do nas nie pasują. Gdy ktoś nie spełnia norm, staje się wykluczony, jak kiedyś Anny Krüger - mówi jedna z gdańszczanek.
Zdaniem organizatorów skazana na karę śmierci Anna Krüger mogłaby po dokładnie 360 latach zostać... uniewinniona. Nad sprawą musiałaby się pochylić jednak Rada Miasta Gdańska. - Chcemy, by przyznano się do tego, że w tysiącletniej historii miasta działy się nie tylko rzeczy dobre, lecz także te złe - konkluduje Paweł Popielarski.