Kuriozalną historię pani Pauliny opisują dziennikarze programu „Uwaga!” w TVN. Studentka zupełnym przypadkiem dowiedziała się, że… straciła prawo jazdy i dostała mandat za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Piracki rajd, za jaki została ukarana, miał miejsce w Warszawie. Problem w tym, że pani Paulina mieszka w Trójmieście. – Tego dnia, o godz. 11.00, pisałam egzamin na Uniwersytecie Morskim w Gdyni – zapewnia w rozmowie z dziennikarzami Uwagi. Pokazała nawet salę, w której była wówczas, gdy ktoś przypisał jej poważne naruszenie przepisów ruchu drogowego. Jak to możliwe?!
Zobacz też: Szokujące sceny w Gdańsku! Miał cztery promile. W biały dzień jechał przez miasto
Jak i dlaczego doszło do takiej pomyłki? Możliwe, że policjanci nie dochowali należytej staranności, identyfikując zatrzymanego pirata drogowego. Pani Paulina, o tym, że dostała mandat i nie ma prawa siadać „za kółkiem”, dowiedziała się przypadkiem i… o wiele za późno.
Polecany artykuł:
– Najstraszniejsze w tej całej sprawie było to, że ja nieświadomie jeździłam samochodem. Kiedy miałam zabrane w styczniu prawo jazdy, to cały czas korzystałam z samochodu. To był luty, marzec, kiedy nie miałam prawa jeździć samochodem, ale nieświadomie korzystałam z niego – mówi Paulina w rozmowie z dziennikarzami Uwagi TVN.
Paulina Lubowicka miała przekroczyć prędkość o ponad 50 km/h na ul. Sobieskiego w Warszawie. Kara? Mandat 400 zł, 10 punktów karnych i zawieszenie prawa jazdy na trzy miesiące. 24-latka mieszka, uczy się i pracuje w Trójmieście. Przekonuje, że tego dnia nie było jej w stolicy. O całej sprawie dowiedziała się przypadkiem, wiele miesięcy później, z aplikacji mObywatel. – Najpierw myślałam, że to zwykła pomyłka. Ale weszłam dalej w punkty karne i okazało się, że na moim koncie jest jeszcze 10 punktów karnych. I jak się wejdzie dalej, to widać, że dostałam mandat w Warszawie, w styczniu, kiedy pisałam egzamin – opowiada 24-latka w Uwadze. – Dodatkowo mam informacje o pojeździe, który przekroczył prędkość, Nie znam ani tego modelu samochodu, ani tym bardziej rejestracji – zapewnia.
Polecany artykuł:
Komenda Stołeczna Policji przekazała dziennikarzom TVN, że wyjaśniała sprawę. Materiały przekazano do prokuratury. Od trzech miesięcy nie zapadła jednak decyzja, która jednostka ma sprawdzić, czy doszło do kradzieży tożsamości. – Dla mnie sprawa jest oczywista. Policjanci dysponują informacjami, kiedy doszło do popełnionego wykroczenia, znają markę pojazdu, miejsce i numer rejestracyjny, więc jest to kwestia czasu, kiedy policja i prokuratura zapuka do drzwi sprawcy tego wykroczenia i tak samo sprawcy przestępstwa – mówi Marek Konkolewski, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego w rozmowie z dziennikarzami Uwagi.
Paulina Lubowicka nadal ma w policyjnym systemie wpisane 10 punktów karnych i 400 złotych mandatu do zapłacenia.