- Bezpośrednią przyczyną śmierci było utonięcie. Śmierć nastąpiła około 14 dni temu - mówi nam prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - To są wstępne wyniki sekcji zwłok. Czekamy na końcową opinię - dodaje.
Ciało poszukiwanego mordercy dziecka znaleziono w poniedziałek, 6 listopada. Teraz wiemy, że po tym co zrobił, ruszyło go sumienie. Próbował się zabić. Próbował sobie podciąć żyły na rękach i udach, a nawet próbował sobie poderżnąć gardło. - Rany były powierzchowne - mówi nam prokurator Wawryniuk. Mężczyzna nie dał rady się zabić podcinając sobie żyły, dlatego dwa razy strzelił sobie w głowę. - Sekcja zwłok wykazała dwie rany postrzałowe od broni na sprężony gaz. To jednak nie było przyczyną śmierci - zapewnia prokurator Wawryniuk. Wstępnie biegli wykluczyli udział osób trzecich.
Zobacz także: Tak wyławiali zwłoki Grzegorza Borysa. Wstrząsające zdjęcia z akcji
Były policjant ocenia obławę na Grzegorza Borysa. " Policja mataczyła i robiła to z różnych powodów"
Do mediów dotarły zdjęcia nieżyjącego Borysa. Ubiór, w który go znaleziono wskazuje, że nie ukrywał się przed policją ani do tego się nie przygotował. Do tematu odniósł się także były negocjator policyjny nadkom. w st. spocz. Dariusz Loranty. - Zachowanie zwłok w tak dobrej kondycji po dłuższym czasie w wodzie może mieć miejsce tylko wtedy, gdy występują dwa czynniki: niska temperatura i woda nieagresywna, czyli czysta. Błoto, z którym mamy do czynienia w bagnach czy mokradłach, jest bardzo agresywne (...). Nie wykluczam jednak, że w jakimś miejscu w zbiorniku Lepusz, gdzie znajdowały się zwłoki, woda mogła być czysta — mówi dziennikarzom "Faktu" nadkom. Loranty.
Loranty ocenił też same poszukiwania mężczyzny, które trwały praktycznie nieprzerwanie od 20 października. - Według mnie policja mataczyła i robiła to z różnych powodów, m.in. problemów na linii żandarmeria - policja. Jeśli chodzi o ocenę policyjnej obławy, to uważam, że na tym terenie było za duże zagęszczenie ludzi, którzy przeszkadzali sobie w poszukiwaniach. Ich działania przypominały kopanie studni w dziesięciu. Uważam, że to był największy błąd - wyjaśnia.