Historię pana Krzysztofa opisał portal Trójmiasto.pl. Mężczyzna przyjechał do szpitala w niedzielę, 6 marca, by być do końca przy konającej małżonce. Pan Krzysztof zostawił auto na parkingu, który w niedziele jest bezpłatny. Jak podkreśla, wraz z synem nie wiedzieli, czego się spodziewać, chcieli być przy ukochanej mamie i żonie do jej ostatnich chwil. Ostatecznie mieszkaniec Trójmiasta spędził w szpitalu ponad dobę, jego żona zmarła w poniedziałek, 7 marca o godzinie 12:15. Mężczyzna opuścił szpital przed godziną 14:00. Ku swojemu zdziwieniu zrozpaczony śmiercią małżonki pan Krzysztof za szybą samochodu znalazł mandat za niezapłacony postój.
Polecany artykuł:
Cały czas byłem przy umierającej żonie. W takich chwilach nie myśli się o tym, że został pozostawiony samochód na miejscu postojowym i trzeba wnieść opłatę. Nie opuszczałem budynku przez ponad 24 godziny. Wydawało mi się, że reklamacja w takim przypadku zostanie uznana - opowiada mężczyzna serwisowi Trójmiasto.pl.
Pan Krzysztof postanowił się odwołać, ale reklamacja nic nie dała. Gdański Zarząd Dróg i Zieleni przyznał wprawdzie, że rozumie opisaną przez wdowca sytuację, ale jednocześnie "nie ma delegacji w obowiązujących przepisach prawa do anulowania prawidłowo stwierdzonej opłaty dodatkowej". Wszystko przez brak odpowiedniego zapisu w ustawie o drogach publicznych. Bezradny wobec przepisów, pogrążony w żałobie pan Krzysztof zapłacił opiewający na 130 zł mandat. Mężczyzna zaapelował o dostosowanie przepisów do wyjątkowych okoliczności, takich jak jego przypadek.
Polecany artykuł:
- Czy jak ktoś będzie ratował życie innej osobie i nie pomyśli o tym, by opłacić parking przy szpitalu, będzie za to dodatkowo karany? Rozumiem przepisy, ale w takich sytuacjach jak nasza, powinna być jakaś furtka pozwalająca na anulowanie dodatkowej opłaty - podkreśla mieszkaniec Trójmiasta.