Wyścig rozpoczął się w Dzierżążnie, a zakończył się w Gdańsku Głównym. Trasa liczyła ok. 30 km. Rowerzysta jechał drogą krajową nr 7, a następnie ul. Kartuską w Gdańsku. Nie było łatwo, bo tego dnia pogoda nie dopisała. Mżawka, mgła i śliska nawierzchnia utrudniały jazdę na rowerze, ale pan Adam Smolarczyk się nie poddał.
Na łamach Expressu Kaszubskiego przyznaje, że tę trasę pokonuje codziennie różnymi środkami komunikacji, nawet na własnych nogach. W dniu wyścigu pan Adam wyruszył z peronu w Dzierżążnie w tym samym momencie co pociąg. Jak się zakończył jego pościg? Rowerzysta dotarł na peron w Gdańsku Głównym 40 s przed pociągiem. Na miejscu przywitał go tłum kibiców. Pociąg trasę tę pokonuje w czasie 52 minut.