- Odebrałam telefon a w nim od razu usłyszałam: Halo?! Ciociu! No nie wiesz kto mówi? Odpowiedziałam zdziwiona no nie, odpowiedział no to ja ciociu i zaczął szybko mówić, że "mieliśmy wypadek" i zaczął płakać. Potrąciłem ciężarną kobietę i ona straciła dziecko. Dobry pan policjant pozwolił mi zadzwonić do ciebie. Potrzebuję pieniędzy, by nie pójść do więzienia. Wtedy już byłam pewna, że to oszust - opowiada pani Alicja.
Kobieta postanawia dać nauczkę oszustom i zastawiła na nich pułapkę. Okłamała oszustów, że idzie szukać kosztowności i pieniędzy, a w rzeczywistości odłożyła słuchawkę telefonu, zakryła go poduszką i zadzwoniła z telefonu komórkowego pod numer alarmowy. Gdy konsultantka odebrała, kobieta powiedziała, że chcą ją najprawdopodobniej oszukać metodą "na wnuczka”. Podała adres i miała poczekać na policję.
- Gdy wiedziałam, że policja już do mnie jedzie, grałam dalej na zwłokę. Byłam bardzo zdeterminowana, by ich złapać. Powiedziałam oszustowi, że mam 10 tysięcy złotych i jakieś jeszcze dolary. Oszust powiedział, że to może być za mało i czy mam jeszcze inne kosztowności. Oczywiście powiedziałam, że mam po mężu złote monety i złotą biżuterię. Kazał mi je opisać - mówi pani Alicja.
Kobieta zaczęła opisywać biżuterię i monety, które w rzeczywistości nie były wiele warte. 62-latka podkoloryzowała wszystko, zachęcając tym oszustów. Mówiła im, że ma stare złote monety o różnych nominałach, biżuterię z prawdziwym koralem i nawet złoty pierścionek z brylantem oraz złote bransoletki i naszyjniki. Kobieta szeleściła łupem, by wydawało się, że ma dużo więcej i warto ją okraść.
Czytaj też: Pączki na Tłusty Czwartek. Cena jednego pączka w Gdyni ZWALA Z NÓG
- Policja pojawiła się szybko. Wpuściłam ich do mieszkania. Oszust powiedział mi, że przyjdzie jeden pan, który odbierze ode mnie pieniądze i biżuterie. Zgodziłam się. Cały czas rozmawiałam z nim przez telefon. Kiedy ten drugi przyszedł, otworzyłam mu drzwi i wtedy błyskawicznie policjanci powalili go na ziemię. Wtedy oszust co ze mną rozmawiał rozłączył się, pewnie usłyszał raban jak ten drugi upadł. Ten co ze mną rozmawiał próbował uciec autem, ale policjanci, którzy czekali pod domem szybko go złapali - opowiada pani Alicja, w jaki sposób złapano oszustów.
Obaj mężczyźni zostali przewiezieni na komisariat. Okazało się, że tego samego dnia okradli starszego pana z Wejherowa, również "metodą na wnuczka". W bagażniku auta oszustów, znaleziono pieniądze i komórki. Pieniądze wróciły do pokrzywdzonego z Wejherowa a pani Alicja stała się prawdziwą bohaterką i wzorem do naśladowania.