Władze Sopotu walczą z nagością wśród turystów. Ruszyła akcja "Stop golasom na ulicy"
Czy uda się zmniejszyć liczbę półnagich turystów w Sopocie? Jak informuje serwis kobieta.wp.pl, władze miasta po raz kolejny ruszyły z akcją "Stop golasom na ulicy". Kogo mają na myśli? Mężczyzn, którzy paradują po ulicach w slipach i z gołymi torsami i kobiety, którym wystarcza tylko strój kąpielowy, np. bikini. Takie zachowania przeszkadzają nie tylko władzom Sopotu czy właścicielom lokali gastronomicznych, którzy muszą obsługiwać podobnie wyglądających klientów, ale też innym turystom. Jedna z kobiet, która odwiedza Trójmiasto, mówi nawet, że jest tam "epicentrum golasów". Jeden z restauratorów mówi, że zdarza mu się obsługiwać mężczyzn w "mokrych slipach, oblepionych piaskiem, z ogromnymi dmuchańcami pod pachą, z których jeszcze kapie woda". Zarówno on, jak i inne osoby pracujące w gastronomii coraz częściej wywieszają tabliczki informujące, że półnadzy goście nie będą obsługiwani - co ciekawe, spotyka się to ze zdumieniem.
- Syn powiedział mi: "Mamo, ten pan wygląda jak borsuk" i wskazał mężczyznę z bujnym owłosieniem, który szedł obok nas ulicą. Ponieważ mówił to dość głośno, zrobiłam się cała czerwona i od razu upomniałam synka. Później zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to ten mężczyzna zachował się niewłaściwie. Nie powinien chodzić po deptaku bez koszulki, prezentując wszystkim swoje owłosienie - mówi serwisowi kobieta.wp.pl jedna z turystek, która właśnie wróciła znad polskiego morza.
Nie można karać za brak koszulki. "To kwestia kultury"
Władze Sopotu już od lat walczą z podobnymi zachowaniami. W ramach akcji "Stop golasom na ulicy" będą przypominać turystom o ubiorze na plakatach i naklejkach. Nic ponadto zrobić jednak nie mogą, bo w polskim prawie na kary za "nieobyczajny wybryk" narażone są co najwyżej kobiety w stroju topless, i to poza plażą, ale mężczyźni już nie.
- Nie ma obecnie w Polsce takich przepisów, które umożliwiałyby karanie za chodzenie bez koszulki. Miasta same z siebie takich kar nakładać również nie mogą, właśnie ze względu na brak regulacji prawnych w tym zakresie. To kwestia kultury. Nikogo karać nie możemy, ale możemy oczekiwać dostosowania się do pewnych ogólnie przyjętych norm - mówi Izabela Heidrich, rzeczniczka Urzędu Miasta Sopotu, którą cytuje kobieta.wp.pl.