Co się stało z Iwoną Wieczorek? Dziennikarz z Trójmiasta przedstawia dwa scenariusze
Mikołaj Podolski, autor książki "Łowca nastolatek" określa sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek, jako najbardziej wyniszczającą i toksyczną. Młoda kobieta zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-latka wyszła ze znajomymi do klubu Dream Club w Sopocie. Iwona do domu wracała sama, jednak nigdy do niego nie dotarła. O godz. 3.07 kamery zarejestrowały skręcającą w promenadę Iwonę Wieczorek. Po drodze dziewczyna zadzwoniła do znajomych, z którymi imprezowała. O godz. 4 telefon Iwony był już nieaktywny. Ostatni raz kamera zarejestrowała 19-letnią Iwonę przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie. I tu ślad po Iwonie Wieczorek się urywa, a zaczynają się spekulacje i domysły.
Sprawa ponownie nabrała medialnego biegu, gdy w grudniu 2022 roku, śledczy z krakowskiego Archiwum X, zatrzymali dwie osoby. Jedną z nich był Paweł P., który został doprowadzony do krakowskiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty dotyczące popełnienia przestępstw narkotykowych.
Czy w tej sprawie wciąż panuje zmowa milczenia? - Możemy zakładać, że rozwiązanie sprawy Iwony Wieczorek zna najwyżej kilka osób - mówi w rozmowie z "Super Expressem", dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, autor książki "Łowca nastolatek".
- Na pewno zmowa milczenia panowała, jeśli chodzi o sprawę „Krystka”. Niektóre osoby miały wręcz zakaz rozmawiania z mediami, zwłaszcza ze mną. Nie mamy pewności czy sprawa „Krystka” ma powiązania ze sprawą Iwony Wieczorek. Śledczy próbują to ustalić, a ja nie chcę wyrokować - dodaje.
- Jeżeli nie będzie ciała, to nigdy ta sprawa nie zostanie wyjaśniona. Zawsze będą jakieś wątpliwości, jakieś zagadki. Jeżeli będzie ciało, śledczy, którzy teraz zajmują się tą sprawą, z pewnością dadzą radę ją wyjaśnić. Na ciele czy ubraniu zawsze powinny zostać jakieś ślady DNA. Krąg osób podejrzewanych jest określony. Natomiast ja, cały czas jestem pesymistą. Cały czas, od kiedy zająłem się tą sprawą, jest we mnie niewiara, że ona się rozwiąże. Chciałbym, żeby ktokolwiek przyniósł jakieś właściwe rozwiązanie. Być może będzie to Archiwum X - zaznacza Podolski.
Iwona Wieczorek żyje?! Tajemniczy wątek, który był brany pod uwagę
Zdaniem dziennikarza istnieją dwa marginalne scenariusze, których nie można wykluczyć w 100 procentach, a które na obecnym etapie nie są brane pod uwagę przez śledczych. Pierwszy to samouprowadzenie. Ten wątek na samym początku śledztwa był mocno brany pod uwagę. - Media mocno wybieliły jej osobę. Wątek samouprowadzenia był poważnie brany pod uwagę. Śledczy mieli swoje powody - zaznacza tajemniczy Podolski, jednak nie chce wchodzić w szczegóły.
Ciało Iwony Wieczorek wyrzucone przez Bałtyk w Rosji lub na Litwie - kolejny, możliwy scenariusz
Drugim scenariuszem, który nigdy nie został wykluczony, to ten, w którym Iwona Wieczorek została pochowana jako NN. - Cały czas nie mogę wykluczyć, że Iwona jakimś cudem znalazła się w morzu. W okolicy Gdańska zwłoki często są niesione przez prądy na wschód. Musimy zostawić sobie chociaż jeden procent szans, że zwłoki mogły zostać zniesione do Obwodu Kaliningradzkiego albo na Litwę i tam mogło dojść do jakieś pomyłki przy identyfikacji ciała. Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że tak mogło się stać. Jednak na żadną hipotezę nie ma dowodów - wyjaśnia Podolski.
Szostak i Rutkowski a sprawa Iwony Wieczorek
Jak wskazuje dziennikarz śledczy, to dzięki Krzysztofowi Rutkowskiemu zrobiło się głośno o sprawie Iwony Wieczorek. - Sporo wątków wyszło na jaw dzięki niemu. Między innymi, że Iwona spotykała się z policjantem przed zaginięciem. Ten policjant jako jeden z grona kolegów nie zgłosił się wtedy do rodziny. Później, po paru latach od zaginięcia w rozmowie ze mną wyrażał skruchę z tego faktu - wylicza Podolski.
Zauważa jednak też to, że Rutkowski nie zawsze "grał" uczciwie. Chodzi o sytuację, w której Rutkowski rzucił podejrzenia na nieżyjącego młodego mężczyznę. Rodzina zmarłego bardzo źle zniosła tę informację. Sporo kontrowersji rodzi również rzucony przez niego trop powiązany ze Szwecją. Później, w trakcie zeznań, Rutkowski przyznał, że była to wymyślona informacja, która miała być elementem medialnej podpuchy i zadymy.
- Na pewno jestem na niego zły o to, że gdy znaleźliśmy powiązania Iwony Wieczorek z „Zatoką Sztuki”, on zaprezentował swoje nowe ustalenia, które potem okazały się nieprawdziwe. To odwróciło uwagę od tego - mówi Podolski.
Jak zaznacza autor książki "Łowca nastolatek", gdyby nie medialne zainteresowanie, o sprawie Iwony Wieczorek nikt by nie pamiętał.
- To zasługa mediów, że śledczy się jeszcze tym interesują. Mam jednak obawy czy o tej sprawie powinno być aż tak głośno. Na pewno szanse na rozwikłanie tej sprawy istnieją dzięki mediom i uporowi Janusza Szostka. To, że sprawa jest obecnie w krakowskim Archiwum X, to jest praktycznie tylko i wyłącznie jego zasługa. Opowiadał mi o tym, co robił nieoficjalnie. Nigdzie tego nie nagłaśniał, ale pociągnął wiele sznurków swoimi drogami, żeby tam tę sprawę przeniesiono - podsumowuje Mikołaj Podolski.
Zaginięciem Iwony Wieczorek żyła cała Polska. Co naprawdę się stało?
Posłuchaj audiobooka i poznaj kulisy śledztwa!
Listen on Spreaker.