Szerokim echem odbiło się ostatnie pobicie obywatela Ukrainy. Do zdarzenia doszło 21 grudnia podczas jednego z wieczornych kursów na trasie z Wrzeszcza do Gdańska Głównego. Mężczyzna stanął w obronie kobiety, która była wyzywana przez dwóch chłopaków. W wyniku tej sytuacji mężczyzna został pobity, a na jego głowie rozbito butelkę.
Jak informuje Tomasz Złotoś, rzecznik SKM, w tym przypadku niestety zabrakło monitoringu, który nie jest zakładany w starszych składach. Spółka jednak robi wiele, by tego typu incydenty zostały całkowicie wyeliminowane.
Zobacz także: Gdańsk: Policja szuka sprawców pobicia. Poznajesz tych mężczyzn? [WIDEO, ZDJĘCIA]
- Codziennie uruchamiamy ponad trzysta pociągów i co czwarty z nich jest patrolowany. Współpracujemy także z policją. Mamy własne i mieszane patrole. Co więcej, na wszystkich modernizowanych peronach instalujemy tzw. słupki SOS. Wystarczy nacisnąć przycisk i wtedy natychmiast powinniśmy uzyskać połączenie z centralą alarmową - mówi rzecznik SKM. Posłuchaj:
Zarząd spółki podkreśla jednak, że w niebezpiecznej sytuacji wiele zależy od samych współpasażerów.
- Natychmiast wyślijmy sygnał do służb. Powiedzmy, co się dzieje, gdzie się dzieje. To jest dla nas kluczowa informacja, bo czasami pasażer do nas dzwoni i mówi: "Biją się w pociągu". Następnie się rozłącza. Taka informacja jest dla nas niewystarczająca. Można też poinformować kierownika pociągu. Może przecież się zdarzyć, że ktoś nie ma telefonu, a kierownik taką informacje na pewno przekaże odpowiednim służbom - dodaje Tomasz Złotoś. Posłuchaj:
Mimo wielu kontroli, w ubiegłym roku dochodziło do bójek w pociągach Szybkiej Kolei Miejskiej. Najtragiczniejszy finał miała ta z 19 listopada, w efekcie której 59-letni mężczyzna zmarł.