Marysia z Miastka (powiat bytowski) była bardzo pogodnym, roześmianym dzieciątkiem. Niestety, jej beztroskie życie niespodziewanie się zmieniło. Było około 3:00 nad ranem 5 kwietnia 2021 roku. Rodzice dziewczynki zauważyli, że dzieje się coś niedobrego. W tę straszliwą noc Marysia doznała stanu padaczkowego, przykurczu szyjnego i bardzo wysokiej gorączki. Koszmar spadł jak grom z jasnego nieba. Przerażeni rodzice niezwłocznie wezwali pogotowie. Stan niespełna rocznego dziecka był na tyle poważny, że po maluszka przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Jak się okazało, Marysia przechodziła Covid-19. Miała silne zapalenie płuc oraz sepsę. Wykryto rozległe zmiany w lewej półkuli jej mózgu. Ze szpitala w Gdańsku dzieciątko trafiła do placówki w Tczewie. Tam stwierdzono u dziewczynki niedowład połowiczny. Jej stan był krytyczny, a jedyną reakcją na ból było otwarcie oczu.
Szpital w Tczewie nie ma OIOM-u, dlatego postanowiono po raz kolejny przewieźć niespełna roczną Marysię do placówki na Polanki. W trzecim już szpitalu dziecko wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną, która trwała aż osiem dni.
Przerażeni rodzice żyli nadzieją, że Marysia wyjdzie z tego cało. Stan ich córeczki spędzał sen z powiek całej rodzinie. Gdy po ośmiu dniach Marysia obudziła się, niezwłocznie przystąpiono do rehabilitacji. Po miesiącu od straszliwych wydarzeń roczna dziewczynka odzyskuje powoli świadomość. Niestety, wciąż jej prawa strona ciała pozostaje sparaliżowana.
- To wszystko działo się tak nagle. Marysia była łącznie już w czterech szpitalach. W tym ostatnim miała prowadzoną rehabilitację. Niestety, by moja córeczka miała szansę odzyskać w pełni sprawność fizyczną, potrzeba prywatnej, drogiej rehabilitacji. Oprócz tego potrzebujemy także neurologopedę, a do takiego specjalisty kolejki na NZF są na pół roku. Nie mamy tyle czasu. Nie wiemy, czy przez to, że Marysia była w śpiączce i doznała tych wszystkich chorób, nie będzie opóźnień w rozwoju - mówi zrozpaczona pani Anna, mama rocznej Marysi.
Mimo sparaliżowanej części ciała, dziewczynka wciąż walczy i dzielnie znosi rehabilitację. Marysia jest jednak bardzo nerwowa. Przeszkadza jej prawa rączka i nóżka, którą czasami bije. Maluszkowi zaczynają wracać odruchy sprzed śpiączki. Zaczyna się więcej uśmiechać. Dzięki prywatnej rehabilitacji, Marysia powoli podnosi nóżkę. Niestety, powrót do zdrowia jest kosztowny. Dlatego też rodzice postanowili założyć zbiórkę online.
Na tę chwilę koszt rehabilitacji to 50 tysięcy złotych. Datki na ten cel można wpłacać przez stronę internetową [TUTAJ].
Odwiedź stronę SE.PL/TROJMIASTO!