Niepokojące zdarzenie opisał w lokalnych mediach ojciec 14-letniego chłopca. Podkreślił, że nastolatek został zaatakowany zupełnie bez powodu. - Coś do nich krzyczał, warczał, potem szarpał i uderzył mojego syna w twarz - przekazał rozemocjonowany mężczyzna. Sprawca miał po wszystkim rozebrać się do naga i stanąć na ulicy. Wtedy został zaatakowany przez świadków, którzy bronili dzieci. "Radio Gdańsk" powołujące się na świadków podało, że polała się krew, a oficer prasowy słupskiej komendy mł. asp. Jakub Bagiński potwierdził, że zatrzymany miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Zachodzi również podejrzenie, że był pod wpływem środków odurzających. Co warte podkreślenia - sprawca jest słuchaczem jednego z kursów Szkoły Policji w Słupsku.
Słupsk: Przedstawicielka prokuratury komentuje zajście pod szkołą
- Prowadzimy śledztwo w tej sprawie. Dopiero po zakończonym śledztwie możemy postawić zarzuty - powiedziała dziennikarce ESKA Trójmiasto News Magdalena Gadoś z Prokuratury Rejonowej w Słupsku. Dodała, że nie może potwierdzić powyższych informacji o Szkole Policji, ale wypowiedź rzecznika Piotra Kozłowskiego w rozmowie z "Radiem Gdańsk" nie zostawia złudzeń.
- Słuchacz został przewieziony do pomieszczenia dla zatrzymanych. W związku z zaistniałą sytuacją zostanie on usunięty ze szkolenia i odesłany do swojej jednostki macierzystej. Tam jego komendant podejmie dalsze czynności dyscyplinarne. Jako Szkoła Policji przykładamy ogromną wagę do dyscypliny i jakości szkolenia naszych słuchaczy. Takie sytuacje nie mogą być tolerowane - powiedział Kozłowski.