Mateùsz Titës Meyer, Kaszuba z pow. wejherowskiego, dokładnie wie, co to znaczy żyć poza systemem. Gdy w Polsce pojawił się system weryfikacji danych z dowodem osobistym, on sam stał się niewidzialny dla banków i urzędów elektronicznych.
Jak to się stało? Wszystko przez kaszubskie znaki diakrytyczne, które ma w swoim pierwszym i drugim imieniu. Okazuje się, że polskie systemy bankowe nie mają ich w swojej bazie.
Życie poza systemem wcale nie jest takie kolorowe
Mateùsz dokonał tego, czego nie potrafiłoby wielu najlepszych szpiegów - stał się niewidzialny dla systemu. W rozmowie z portalem Eska Trójmiasto Kaszuba przyznaje, że nie wie nawet, czy polska policja byłaby w stanie nałożyć na niego mandat.
Takie życie jest jednak wyjątkowo niewygodne. Problemy pojawiają się na każdym kroku. Mateùsz ma trudności z wzięciem kredytu, choć udaje mu się je jakoś omijać. Nie mógł też zapisać się na szczepienie na covid w czasie pandemii, bo jest niewidzialny dla Internetowego Konta Pacjenta i miał utrudnioną możliwość wzięcia udziału w Spisie Ludności w 2021 roku.
Szerzej o swoich kłopotach Mateùsz opowiedział w długim wywiadzie, którego udzielił portalowi Eska Trójmiasto: Dla systemu jest niewidzialny. Mając takie imię, znikniesz w Polsce z radarów.