Jacek M. (+50 l.) to był swój chłop, jak mawiali o nim sąsiedzi i koledzy z pracy. W lesie przepracował 30 lat i kochał tę robotę. Długo nie mógł jednak znaleźć kogoś, z kim mógłby się związać na stałe. Gdy wszyscy byli już pewni, że grozi mu starokawalerstwo, spotkał tę jedyną. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Młodsza od niego o ponad dekadę Agnieszka miała córkę, ale to nie było żadną przeszkodą dla zakochanych. Jacek i Agnieszka stanęli na ślubnym kobiercu. Szybko po ślubie urodził im się syn. Mieszkali pod lasem w pięknym domu we wsi Krzemieniewo niedaleko Człuchowa. Ona pracowała w urzędzie i była fachowcem, jakich mało. Wiedziała, jak pisać wnioski, aby otrzymać dofinansowanie z Unii Europejskiej. On był leśniczym. Kochali się, żyli swoim rytmem, gdy nagle we wsi pojawił się Włodzimierz S. - ksiądz prałat w stopniu kapitana.
Doświadczony leśniczy zastrzelił Agnieszkę. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami
Krzemieniewo: Zastrzelił Agnieszkę. W okolicy huczało od plotek. Mówili o romansie z księdzem
Duchowny był kapelanem wojskowym na misji w Afganistanie. Po powrocie do kraju został proboszczem w Czarnem, oddalonym od Krzemieniewa o zaledwie 10 kilometrów. Agnieszka sporo czasu spędzała na plebani, pomagając kapłanowi wypełniać wnioski o dofinansowanie. W tym czasie jej mąż Jacek z każdym dniem coraz bardziej zapadał się w sobie…
- Chodził przygnębiony, przestał być duszą towarzystwa - wspomina znajomy mężczyzny. Zły nastrój dopadał go tak często, że trafił do specjalistycznego szpitala. - Podobno miał próbę samobójczą - dodaje znajomy. Pan Jacek został zdegradowany z leśniczego na podleśniczego. Dłuższy czas przebywał na zwolnieniu lekarskim. Nikt jednak nie pomyślał wtedy o tym, aby odebrać mu sztucer, który posiadał legalnie…
W czwartek 6 lipca 2020 r. ok. godz. 6 rano w domu pod lasem w Krzemieniewie padły strzały. Ciała Jacka i Agnieszki znalazła 16-letnia córka kobiety. Leżały w łazience, a jej męża w sypialni. 10-letni syn małżeństwa też był w domu, na szczęście nic mu się nie stało. Obok ciała 50-latka policjanci odnaleźli list pożegnalny, który pomógł odtworzyć ostatnie chwile życia małżonków. Jacek trzy razy strzelił do żony. Dwie kule trafiły ją w szyję, szybko się wykrwawiła, a on jeszcze ciepłą lufę sztucera włożył do swoich ust i pociągnął za spust.
Krótko po tych dramatycznych wydarzeniach ks. Włodzimierz S. został odwołany przez biskupa z funkcji proboszcza w Czarnem. Od posługi kapłańskiej odsunięty był przez trzy miesiące, a okolica zaczęła huczeć od plotek o romansie duchownego z Agnieszką. - Zanim Jacek zabił żonę i siebie, to pobił tego księdza – mówią ludzie we wsi. - Sprawa zabójstwa i ewentualnego nakłaniania do samobójstwa została umorzona - ucina krótko domysły miejscowych Mariusz Radomski, szef Prokuratury Rejonowej w Człuchowie.
- Z treści listu pożegnalnego pana Jacka wynika, że motywem zbrodni był konflikt małżeński - dodaje prokurator. Kapłan był w tej sprawie przesłuchany jedynie jako świadek. Rodzinie i bliskim zmarłych składamy wyrazy współczucia.
Zobacz galerię ze zdjęciami. Tak wyławiali zwłoki Grzegorza Borysa. Szokujący materiał
Polecany artykuł: