- Dlaczego przed przejazdami nie ma progów zwalniających? - zastanawia się pan Wojciech, poruszony tragedią na przejeździe kolejowym w Starogardzie Gdańskim (woj. pomorskie). W środę (6 września) przed godziną 10:00, samochód osobowy marki Dacia wjechał prosto pod pociąg. Lokomotywa zmiażdżyła pojazd. Dwaj mężczyźni nie mieli żadnych szans na przeżycie. W pociągu było ok. 50 osób. Sprawę pod nadzorem prokuratury badają policjanci ze Starogardu Gdańskiego. Droga, na której doszło do wypadku jest gruntową drogą gminą, a na przejeździe kolejowym jezdnia jest utwardzona. Wszystko wskazuje na to, że maszynista nie miał żadnych szans na reakcję.
Starogard Gdański: Jak wygląda przejazd, na którym doszło do tragedii?
- Przed każdym przejazdem kolejowym powinien być znak stop, takie jest moje zdanie - napisała pani Celina. Sęk w tym, że akurat przed tym przejazdem, po obu stronach są widoczne znaki STOP. Przejazd nie jest strzeżony. Nie ma tam szlabanów. Nasi czytelnicy są zgodni, że w tamtym rejonie pomogłyby progi zwalniające. - Tylko te duże, nie mini, bo to by nic nie dało - twierdzi pani Klaudia.
- Apelujemy o szczególną ostrożność w trakcie korzystania z tego typu przejazdów. Należy zawsze upewnić się, czy nie nadjeżdża pociąg - przekazują policjanci z KPP w Starogardzie Gdańskim.
Tak wyglądał wypadek w Starogardzie Gdańskim
Kierujący "osobówką" zderzył się z pociągiem relacji Gdynia Główna - Kostrzyn. Siła uderzenia była ogromna. Nasz dziennikarz ustalił, że samochód był pchany przez pociąg przez ok. 200 metrów. 72-latek pochodził z Trójmiasta, a autem kierował 56-latek z Warmii i Mazur. Rodzinom i bliskim zmarłych składamy wyrazy współczucia. Ku przestrodze, pod tekstem prezentujemy galerię ze zdjęciami z miejsca wypadku.