Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w niedzielę (25 lutego). Jeden z pasażerów wspomniał na stanowisku odpraw, że przewozi dynamit. Reakcja była natychmiastowa. Funkcjonariusze straży granicznej musieli ostrożnie przeszukać bagaż. Na nic zdały się tłumaczenia 41-letniego mężczyzny, że "to miał być tylko żart". W torbie nie było żadnych środków wybuchowych, ani też innych niebezpiecznych przedmiotów. Żartownisiowi wręczono mandat w wysokości 500 złotych. Decyzją kapitana nie wpuszczono go również na pokład odlatującego do Sztokholmu samolotu.
Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy zmaga się z prawdziwą plagą podobnych przypadków. Od początku 2018 roku straż graniczna musiała interweniować na gdańskim lotnisku już osiemnaście razy.