Jasnowidz Jackowski opowiada wstrząsającą historię. Jego pies oślepł przez książkę o Iwonie Wieczorek?!
Jasnowidz Jackowski mówi o tragedii w swoim domu
- Waham się, czy to państwu powiedzieć. Miałem dużo wątpliwości. Dzwoniłem też do autora książki, któremu całą tę historię opowiedziałem i wyraził zgodę, powiedział, że mogę to w swojej audycji powiedzieć. Zaraz wyjaśnię o co chodzi, bo bardzo różne sytuacje w życiu miałem, ale coś takiego, co przeżyłem wczorajszej nocy i wczorajszego dnia nijak sobie nie potrafię sobie w głowie poukładać. Jestem w szoku. Zwierzałem się z tego znajomym, nie wiem, jak to przyjęli. Dzwoniłem do autora książki i powiedziałem o tym, co przeżyłem. Wysłuchał tego z zainteresowaniem. Powiedział także, że miał parę takich informacji od ludzi, że kiedy czytają tę książkę jakieś dziwne rzeczy się dzieją u tych osób. Nie wiem, czy tytuł tej książki powiem. Chodzi bardziej o to, co się stało. Drodzy państwo jakiś czas temu, bardzo niedawno miałem spotkanie z publicznością, nie tylko ja. Były tam też dwie inne osoby, które miały swoje prelekcje no i tam na tym spotkaniu był tez pan, który wręczył mi swoją książkę z dedykacją - mówił jasnowidz Jackowski.
Krzysztof Jackowski miał przerażający sen
- Przyjąłem tę książkę z zadowoleniem i jako ostatni miałem prelekcję w niedzielę. Późnym wieczorem prelekcja się skończyła i rozjechaliśmy się wszyscy do swoich domów. Wróciłem do mieszkania z żoną. Żona miała tę książkę w torebce i wyłożyła ją w pokoju na ławie. Jak tylko to zrobiła, ja tylko na nią popatrzyłem, chociaż okładkę tej książki widziałem wielokrotnie w internecie w ostatnim czasie, ponieważ jest dosyć głośno o niej. Jak będę opowiadał to, co się stało, to pewne rzeczy będę sobie cenzurował, bo nie wszystkie YouTube pozwoliłby mi powiedzieć, ale postaram się to powiedzieć wyraziście, bo rzecz się stała niebywała. Oczywiście można zakładać tutaj też formę przypadku, ale ja w taki przypadek absolutnie nie wierzę. Już wam mówię co się stało. Kiedy kilka dni temu żona tę książkę położyła na ławie w pokoju tak spojrzałem w kierunku tej książki i poczułem, to mnie aż uderzyło wewnętrznie „wyrzuć tę książkę! Nie miej jej”.
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa mówił o książce o Iwonie Wieczorek
- I ja to do zony powiedziałem, autorowi powiedziałem o tym, o jest tego świadomy. Żona powiedziała: „co ty mówisz? Przecież tu jest piękna dedykacja dla ciebie. Tu tez w jakiś sposób występujesz w tej książce” ona tak mówiła i dodała: „Ja ją przeczytam.” Ja na to jej odpowiedziałem: „Kasia powinniśmy wyrzucić tę książkę. Ja tak czuję.” To było silniejsze ode mnie. Ona się nie zgodziła i następnego dnia, rano przy śniadaniu, zaczęła ją czytać. Nawet przeczytała mi kilka stron tej książki. I ta książka była u nas. Pamiętam przed tym snem, który wam opowiem teraz i po tym co się po tym śnie stało, rzecz, którą by mi ktoś opowiedział, to bym nie uwierzył. Ale to się stało. Wyobraźcie sobie, że już kilka dni ta książka była u nas i po kilku dniach ponownie zobaczyłem tę książkę w tym samym miejscu i ja znów spojrzałam na nią i znów powiedziałem: „Kasia ja bym wyrzucił tę książkę.”
Jasnowidz Jackowski miał straszny sen
- Ona powiedziała, ze ona ją ciekawi i będzie czytać. Zasnąłem na sofie. Żona spała w tym pokoju, gdzie nagrywam teraz. Spała ona i spał obok niej Albert (red. pies jasnowidza Jackowskiego), a ja nie chcąc tego Albercika budzić myślałem sobie, że skoro zasnął koło pani, to niech śpi., ja się położę na sofie. Ta książka leżała na ławie. Zasnąłem, mam sen. Sen brzydki. Śni mi się, że ktoś dzwoni do moich drzwi do domu dzwonkiem, więc otworzyłem. I do przedpokoju wchodzi młoda dziewczyna i kawał faceta, widać, że taki ćwiczący człowiek. Mężczyzna w wieku 30 – 34 lata. Może wiek źle oceniam, bo to był kawał mężczyzny. I jak weszli to ja od razu poczułem niepokój, bo oni zaczęli się ze mną szarpać. Tak, jakby chcieli mi coś wyrwać. Jakiś portfel mi zabrać, wyrwać coś. To było niepokojące i bardzo się bałem tego mężczyzny.
Przepowiednia jasnowidza Jackowskiego
- Takie miałem wrażenie, że on może mi coś zrobić. Co się stało? Stało się to, że w tym szarpaniu ja czułem wielki niepokój i raptem w tym śnie ten mężczyzna zniknął. Nie było go. Ja dalej miałem świadomość, że ten mężczyzna był, ale już go nie było. Natomiast ta kobieta młoda złapała mnie rękoma i nogami. Ona była na czarno ubrana. I mnie oplotła tak, że ja byłem bezwolny. Leżeliśmy. I tu właśnie to, co muszę ocenzurować. Bardzo dziwny to sen, tylko dziwniejsze to, co się po nim stało. Ja czułem taka niemoc, że nie mogę się bronić. Bałem się, że ten człowiek wróci i on mi zrobi krzywdę. Jak ona mnie tak trzymała, nogami i rękoma oplotła, wówczas pojawiła się druga osoba. To była druga młoda osoba, która szła z tacką i do tej kobiety mówi tak: „poprawimy pani rzęsy.”
Pies jasnowidza Jackowskiego stracił wzrok
- Tak dokładnie powiedziała. I wtedy ja patrzę, a na tej tacce są jakieś watki, coś tam jeszcze i był pilniczek. I ja chwyciłem ręką za ten pilniczek, ona cały czas tak mnie trzymała omotanego i stało się coś, że uszkodziłem jej wzrok. Nie chcę mówić dosłownie co zrobiłem tym pilniczkiem. I w tym momencie jak to się stało ona puściła mnie i ja się obudziłem. Było rano.
Jasnowidz Jackowski mówi, co zobaczył w swoim śnie?
- Wyobraźcie sobie, że zerwałem się i mówię: „Jezus Maria, co za koszmarny sen mi się śnił”. I patrze przez szybę w drzwiach, że żona już nie śpi, Albert leżał koło niej i zacząłem opowiadać żonie ten sen. Najgorsze z tymi co z tymi oczyma się stało. Mówię jaki to koszmar, co to było?! Żona wysłuchała, nie skomentowała. Zdarza się, że jej nieraz sny opowiadam, czy ona mi, ale nie komentujemy tego, sen jak sen. Poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic. Zdążyłem go wziąć, doszło do rzeczy niebywałej. Zanim to powiem, co się stało, to ci co znają mój kanał, co obserwują mnie cały ten czas jaki ten kanał prowadzę, widzicie, że traktuję was poważnie. Widzicie, ze cedzę słowa, mówię wam wiele szczerych opowieści z mojego życia. Ale nigdy nie staram się tego ubarwiać dlatego, że chce wam to powiedzieć, to, jak to naprawdę zaistniało i proszę uszanujcie to, bo mówię szczerze. Ja się grubo zastanawiałem czy to powiedzieć. Drodzy państwo zdążyłem wziąć prysznic i moja żona, to można sprawdzić, są dwie panie weterynarz, do których pojechaliśmy z psem, były badania, zaraz to opowiem. Zona krzyczy: „chodź tu szybko!”. Pies był na podłodze.
Co stało się w domu jasnowidza Jackowskiego?
- Stał, a ona mówi: „Albert się dziwnie zachowuje, on wstał zaczął iść na łóżku i spadł.” On zawsze zeskakiwał. On tak jakby nie widział, że jest koniec łóżka, że musi skoczyć, albo się zatrzymać. On spadł. Powiedziałem: „chyba coś ci się wydawało, może mu się coś pomyliło?” Ja to zlekceważyłem, wróciłem do łazienki, a żona mówi, że on się zachowuje dziwnie, on wącha, on nie patrzy tylko wącha, niepewnie idzie. Ja mówię: „Kasia nie przesadzaj.” I słuchajcie dopiero w tym momencie, jak pies poszedł do przedpokoju, cały czas kierując się węchem, czego nigdy nie robił, i on ma zwyczaj, że często rano lubi pójść do kuchni, bo tam ma swoją miseczkę z piciem i chciał się tam napić i szedł. Tylko on nie trafił w drzwi. On uderzył w futrynę główką. Ja mówię: „niezwykłe, to co? On nie widzi?” Zaczęliśmy go obserwować. Zachowywał się tak, jakby nie widział. Zwróćcie uwagę. Ja tym pilniczkiem coś zrobiłem w tym śnie. My go bardzo kochamy. Zona zaczęła płakać. Wziąłem jego zabawkę i zacząłem nią piszczeć w około oczu. On nie wodził oczyma. On był w moim kierunku odwrócony, ale słyszał jak mówiłem, żeby zobaczył zabawkę. On jest zazdrosny o swoje zabawki i na nie reagował, a tu nic. Uspokajałem żonę i mówiłem, że może Albert źle się czuje. Żona wyszła na dwór z nim. Dziwnie się zachowywał, bo na klatce schodowej nie chciał iść. Przed schodami stawiał lekko opór, jak go zona ciągnęła wzięła go na ręce na dół. Stał w miejscu i wąchał. Chodził niepewnie. Pojechaliśmy do weterynarza. Lekarka zleciła badania. Wyniki wszystkie wyszły dobrze. W czasie jak czekaliśmy, żona chodziła z nim, żeby się załatwił. Ja nie mogłem na to patrzeć, bo zachowywał się nienormalnie.
Jasnowidz Jackowski o koszmarze, kóry spotkał jego psa
- Podchodził do drzewa i lekko uderzał. Żona zaczęła płakać. Wtedy pani weterynarz nas zawołała, powiedziała, że wyniki są wzorcowe, ale żółta plamka jej się w oczach nie podoba. Kazała przyjść w kolejny dzień. Powiedziała, że pies traci wzrok, albo ie widzi. Nas to załamało. Wróciliśmy do domu i koszmar, żona położyła go na łóżko, a on był niemrawy. Pocieszałem żonę i w tym momencie skojarzyłem sobie ten sen. Przecież to mi się śniło. Co ja zrobiłem w tym śnie. Poszedłem do pokoju, wziąłem tę książkę.
Książka Janusza Szostaka i tragedia w domu jasnowidza Jackowskiego
- Szedłem w kierunku śmietnika, schodząc po schodach przedarłem okładkę podszedłem do śmietnika i powiedziałem: „Wszystka energia, która z tą książką jest związana wyrzucam do śmietnika, nie chcę mieć z tym nic wspólnego.” wróciłem do domu i powiedziałem co zrobiłem. Żona była obojętna na to. Leżała obok niego, ja się położyłem, obok. Leżeliśmy z dwadzieścia minut. Raptem Albert się podniósł, zaczął wąchać, skoczył z łóżka. Zaczął chodzić, poszedł napić się wody, ale trafił w drzwi. I tak niepewnie powiedzieliśmy, że on widzi. To zniknął. Najbardziej bałem się rana. A on był wesoły. Ganiał swój ogonek, jedliśmy śniadanie, wodził oczyma. Jest normalnie - powiedział jasnowidz Jackowski.