Krótko po pogrzebie, u zbiegu ulic Partyzantów i Sądowej, przed słupskim aresztem śledczym, w którym przebywa Gerard B., zebrali się motocykliści. Ulica wypełniła się niemal po brzegi setkami jednośladów. Rozległ się głośny ryk silników i dźwięk klaksonów. Miłośnicy jednośladów oddali w ten sposób hołd swojemu tragicznie zmarłemu koledze, który dzielił z nimi motocyklową pasję, a także zamanifestować swój sprzeciw wobec piratów drogowych, przez których giną niewinni ludzie.