Katastrofa łodzi na jeziorze Gardno – tak nazwano zatonięcie dwóch łodzi rybackich z pasażerkami, do którego doszło na jeziorze Gardno 18 lipca 1948.
Okoliczności tej tragedii opisuje Wikipedia: Rejs zorganizowany został dla harcerek z Łodzi, członkiń 15. Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerek im. „Zośki”, nazywanej Małą Piętnastką, działającej przy Szkole Powszechnej nr 161 w Łodzi (wszystkie harcerki były jej uczennicami).
Przebywały one w lipcu 1948 na obozie letnim w Gardnie Wielkiej, położonej na południowym brzegu jeziora Gardno. 17 lipca podczas ogniska ogłoszono, że następnego dnia (w niedzielę) będzie wycieczka nad morze, przez jezioro Gardno do Rowów.
W obu łodziach, mogących pomieścić około 20 osób, popłynęły łącznie 42 osoby: 36 dziewczynek, nauczycielka Eugenia Leszewska (dwie najmłodsze dziewczynki były jej bratanicami), pomagająca jej dorosła harcerka Teresa Czyżykowska, dwie miejscowe kobiety – pracująca w kuchni obozowej Halina Kowal (żona mechanika łodzi) oraz partnerka sternika (określana jako żona), Rozalia Zabłocka, a także sternik (przewoźnik) i mechanik.
Ostatni dwaj byli przesiedleńcami i nie mieli wystarczającego doświadczenia w ruchu wodnym. Przed rejsem byli ostrzegani przez rybaków mieszkających w Gardnie (zarówno Polaków, jak i Niemców), że zabierają na łodzie za dużo osób, ale przewoźnik zignorował wszystkie ostrzeżenia. Opiekunka innej drużyny harcerskiej uznała rejs za niebezpieczny i zawróciła swoją grupę z wycieczki.
Przeciążona motorówka zaczęła się przechylać. Dziewczynki alarmowały, że pod nogami zbiera się woda. Niedługo później silnik przestał pracować. Fale kołysały łodziami. Przewoźnik przerzucał dziewczynki na mniejszy pokład, przymocowany łańcuchem do motorówki. Jednostki znajdowały się dwa kilometry od brzegu, gdy łódź przewróciła się do góry dnem.
Krzyki tonących niosły się po jeziorze i rybacy z Gardny Wielkiej, usłyszawszy je, natychmiast popłynęli na ratunek, biorąc wszelkie łodzie, jakie tylko znaleźli na brzegu.
Dla 21 młodych harcerek i 4 dorosłych kobiet było już jednak za późno. Udało się uratować zaledwie 20 osób.
22 lipca 1948 (w dniu Narodowego Święta Odrodzenia Polski) odbył się w Łodzi zbiorowy pogrzeb 17 harcerek, zorganizowany przez łódzką chorągiew harcerską z pomocą władz miasta oraz kurii biskupiej, która przekazała kwaterę na pochówek.
W uroczystościach, prowadzonych przez biskupa Kazimierza Tomczaka z udziałem 40 księży, uczestniczyło około 25 tysięcy osób. W trakcie pogrzebu dochodziło do dramatycznych scen: rozpaczające matki mdlały, a nieznana osoba rozpuściła plotkę, że niektóre trumny są puste i nie wszystkie ofiary znaleziono. Aby uspokoić zdesperowane rodziny, trumny na cmentarzu otwarto, zadając kłam plotce.
Pozostałe ofiary, na życzenie rodzin, zostały pochowane odrębnie.