O to, by każda impreza masowa na gdańskim stadionie była udana, dba blisko 800 osób.

i

Autor: fot. http://funarena.pl/ O to, by każda impreza masowa na gdańskim stadionie była udana, dba blisko 800 osób.

GDAŃSK: 800 osób dopina mecz na ostatni guzik. SPRAWDŹ, na czym polega praca stadionowej obsługi!

2017-04-08 23:02

100 kilogramów bigosu samo się nie ugotuje, ponad 7 tys. m2 trawy samo się nie skosi, a 40 tysięcy biletów samoistnie nie powędruje do kibiców. Słowem, Stadion Energa Gdańsk sam nie przygotuje się do meczu… na szczęście nad oprawą dużych imprez i utrzymaniem gdańskiego obiektu czuwa blisko 800 osób. Sprawdziliśmy, na czym polega – na co dzień niedostrzegana, lecz niezmiernie potrzebna - praca stadionowej obsługi.

Gdyby nie ONI, piłkarze potykaliby się na niewykoszonej murawie, sędziowie nie wiedzieliby gdzie jest pole karne, a komentatorzy zdzieraliby gardło, walcząc ze złym nagłośnieniem. Tymczasem kibice chodziliby głodni, spragnieni i skrajnie niezadowoleni z jakości fundowanego im widowiska… bo przecież do organizacji meczu nie wystarczą dwie bramki i piłka. O to, by każda impreza masowa na gdańskim stadionie była udana, dba blisko 800 osób – są to m.in. specjaliści do spraw technicznych, groundsmani, ochroniarze, ratownicy medyczni i kucharze. Sprawdź, na czym polega ich praca!

Cisza przed burzą

Przygotowania do meczu zaczynają się na kilka dni przed jego startem. Najpierw trzeba sprawdzić sprawność wszystkich systemów technicznych obecnych na stadionie. To m.in. nagłośnienie, monitoring składający się z ponad 400 kamer, bramki bezpieczeństwa i czytniki biletów. Następnie tuż przed meczem trzeba ponownie przeszkolić całą stadionową obsługę. - W zależności od ilości kibiców, którzy mają pojawić się na trybunach, służby porządkowo-informacyjne liczą od 200 do 500 osób – mówi kierownik ds. bezpieczeństwa, Sławomir Michalczuk. -Przez cały czas trwania imprezy służby pomagają kibicom odnaleźć się w zakamarkach obiektu, kasują bilety, ale też starają się zapobiec bójkom między kibicami zwaśnionych drużyn.

Bezpośrednio o zdrowie i życie kibiców dbają strażacy i ratownicy medyczni. Podczas każdego meczu na stadionie działają punkty i patrole, do których można zgłosić się np. z bólem głowy, ranami czy obtłuczeniami.

Koszenie to nie wszystko

Czy kiedykolwiek narzekaliście na konieczność koszenia trawy w przydomowym ogródku? To naprawdę nic, w porównaniu z ogromem obowiązków należących do stadionowych ogrodników. Groundsmani muszą regularnie kosić murawę o wymiarach 111 x 72 metrów, a dodatkowo nawozić ją, podlewać, naświetlać i napowietrzać. -Tuż przed meczem staramy się dopieścić pole gry do perfekcji - mówi opiekun gdańskiej murawy, Jacek Dąbrowski. -Kosimy murawę od sznureczków, malujemy linie. W dniu meczowym równamy trawę na wysokość ok. 26 milimetrów; mamy do tego odpowiednie kosiarki.

O murawę trzeba dbać także podczas piłkarskich rozgrywek. W przerwach między jedną a drugą połową meczu groundsmani naprawiają wyrwy i dziury nieopatrznie wyryte przez zawodników. -Na szczęście mamy murawę hybrydową, którą trudno zniszczyć – zauważa Dąbrowski. - Składa się z naturalnej trawy i włókien sztucznych, przez co jest o wiele trwalsza i bardziej odporna.

Co dzieje się po meczu? Stadionowi ogrodnicy muszą doprowadzić murawę do pierwotnego stanu. Z reguły zajmuje to ok. dwóch tygodni.

Stadion od kuchni

Kilka patelni mięsa, ogromny garniec zupy i kilkaset kilogramów warzyw i owoców. To nie obiad dla oddziału wojska, a katering dla lóż pełnych kibiców. -Menu układamy nawet kilka tygodni wcześniej, a sama produkcja rusza 2-3 dni przed meczem -mówi szef kuchni, Tomasz Pytaszyński. -Jadłospis składa się z kilkunastu dań ciepłych i zimnych oraz deserów. Bazujemy raczej na potrawach tradycyjnych, do których od czasu do czasu wplatamy akcenty azjatyckie, amerykańskie, a nawet arabskie.

W stadionowym centrum kateringowym, w którym przyrządza się całe menu, wszystko jest zdecydowanie większe niż w „normalnej” kuchni. Kotły warzelne mają pojemność 150 litrów, a piece konwekcyjne mieszczą dwanaście poziomów blach. -W samym dniu meczu rozpoczyna się prawdziwa walka – dodaje Pytaszyński. - Osoby pracujące w kuchni układają bufet, podgrzewają dania, podają do stołu i znoszą brudne naczynia. Nasze punkty gastronomiczne i strefy kibicowskie są rozstawione w różnych częściach stadionu, więc zdarza mi się podczas jednego dnia pracy pokonać ponad 20 kilometrów.

Gdy emocje już opadną…

... trzeba doprowadzić stadion do stanu sprzed meczu. Nad porządkowaniem obiektu przez 2-3 dni pracuje kilkanaście osób, które zbierają łącznie nawet kilka ton porzuconych papierów, plastikowych kubków, opróżnionych butelek i opakowań. -Najwięcej sprzątania mamy po tzw. „kartoniadach” -zauważa Sławomir Michalczuk. -Zdarza się, że kibice przynoszą na trybuny ogromne kartony z wymalowanymi literami i podczas meczu układają je w rozmaite hasła. Potem oczywiście to wszystko zostawiają na trybunach, przez co mamy zaśmiecony cały stadion.

Tymczasem już niebawem, bo 17 kwietnia o godz. 18:00, na gdańskim stadionie zmierzą się ze sobą piłkarze Lechii Gdańsk i Arki Gdynia. Z pewnością będzie to emocjonujący pojedynek i wielki sprawdzian zarówno dla piłkarzy obu drużyn, jak i stadionowej obsługi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki