Bohaterowie wydarzeń mieli spędzić w Europie w sumie dziewięć miesięcy. Przeprowadzone śledztwo wykazało, że podczas dwudniowej wycieczki do Gdańska, w której wzięło udział około 40 członków I Batalionu "No Mercy", Amerykanie urządzili sobie balangę. Zabawa nie dla wszystkich skończyła się dobrze. Pod koniec pierwszego dnia pobytu cała ekipa świętowała 40. urodziny jednego z obecnych. Niektórzy żołnierze mieli zmieniać lokale, goszcząc m.in. w barze karaoke. Z raportu analizowanego przez portal Stripes.com wynika, że wielu z nich było "mocno odurzonych" i około północy wróciło do hotelów. Część chciała jednak kontynuować. Nieokreślona bliżej liczba żołnierzy, wraz z dowódcą batalionu, udała się do znanego w całym Trójmieście klubu Obsession. To lokal w centrum Gdańska, w którym wielokrotnie już interweniowała policja. Z opisów wynika, że podczas pokazów striptizerki tańczące dla jednego z wojskowych "gryzły go w sutki, żeby nie mógł zasnąć, wielokrotnie używając jego karty kredytowej". Mjr Matthew Conner, bo o nim mowa, miał pokazać później współtowarzyszom rachunki opiewające na 50 tysięcy! Nie było jednak jasne, czy kwota ta liczona jest w dolarach czy złotych. Co więcej, major miał wyrazić przekonanie, że zamówiony przez niego napój wyskokowy został "wzbogacony" jakimś środkiem.
Jak podaje Stripes.com, z raportu ma wynikać, że zajścia nie zgłoszono wyżej. Major był jednak tak osłabiony, że przez następny tydzień odwołał wszystkie planowane loty. W dniu imprezy do samego rana nikt nie wiedział, gdzie może znajdować się Mjr Matthew Conner. Całą grupę zaangażowano w "akcję poszukiwawczą", podczas której odtwarzano wydarzenia z poprzedniego dnia. W końcu udało się odnaleźć wojskowego. Przebywał wówczas w innym hotelu. Wobec głównych bohaterów imprezy wyciągane są konsekwencje. - Wątpliwe jest nie tylko, czy cel i zamiar (wyjazdu sztabu batalionu - red.) został osiągnięty, ale podczas podróży wiele osób wykazało błędy w ocenie i przywództwie, których nie oczekuje się od wyższych dowódców armii - stwierdzono w dochodzeniu, o którym pisze Stripes.com.
Nadkom. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku przekazała Dziennikowi Bałtyckiemu, że "w 2020 roku nie wpłynęło żadne zawiadomienie dotyczące klubu, w którym pokrzywdzoną byłaby osoba z amerykańskim obywatelstwem". W minionym roku funkcjonariusze otrzymali jednak "11 innych sygnałów dotyczących podejrzeń oszustw w związku z działalnością lokalu, które są obecnie na różnych etapach procedowania".