W akcie oskarżenia czytamy, że prokurator zarzucił oskarżonym "popełnienie wspólnie i w porozumieniu przestępstwa znęcania się fizycznego nad dziewczynką oraz spowodowanie u niej ciężkich obrażeń ciała przez co usiłowali pozbawić ją życia, przy czym celu tego nie osiągnęli z uwagi na udzielenie pokrzywdzonej pomocy medycznej."
W toku przeprowadzonego śledztwa prokuratura ustaliła, że 4-tygodniowa dziewczynka była szarpana i bita. Doznała stłuczenia głowy w postaci złamania kości ciemieniowej lewej i urazowego obrzęku mózgu, które spowodowały chorobę realnie zagrażająca życiu. Ponadto doznała obrażeń w postaci złamania trzonu kości ramiennej, złamania obojczyka, złamania kości udowej oraz licznych powierzchownych urazów głowy. Dziecko leżało w szpitalu przez półtora miesiąca, z czego 11 dni na oddziale intensywnej terapii. Czytaj też: Rodzice SKATOWALI niemowlę. Kto zaopiekuje się Luizką? [NOWE FAKTY]
Rodzicom dziecka grozi kara od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności. Nie przyznają się do winy. Czytaj: Malutka Luiza POBITA przez własnych rodziców?! "Nie wierzę, że to zrobili"
Przypomnijmy okoliczności całego zdarzenia. Luiza F. przyszła na świat 3 stycznia o godzinie 20:30 w szpitalu w Malborku. Dziewczynka ważyła wówczas 3700 gram. 5 lutego wieczorem Klaudia F. (20 l.) i Marcin G. (21 l.), którzy od ponad dwóch lat żyją w konkubinacie, przywieźli swoje dziecko do Powiatowego Centrum Zdrowia w Malborku. Powiedzieli, że Luiza uderzyła się w fotelik.
Czytaj: Rodzice POŁAMALI niemowlę. "Działali wspólnie i w porozumieniu"! [NOWE FAKTY]
- Niemowlę miało zasinienie na twarzy, było apatyczne i mało reaktywne, gałki oczne pływające, w każdej chwili mogły wystąpić drgawki. Rączka prawa dziecka była obrzęknięta i osłabiona, mało ruchoma. To był stan zagrożenia życia. Dziewczynka szybko została przetransportowana do Gdańska na chirurgię dziecięcą - mówiła Danuta Stanek-Gutowska, ordynator Oddziału Dziecięcego malborskiego szpitala.
Lekarze zawiadomili policję. Następnego dnia rodzice wpadli w ręce funkcjonariuszy w pobliżu stacji PKP Malbork Kałdowo, kiedy wysiedli z pociągu z Gdańska.
- Nie po to robiłem dziecko, żeby je skrzywdzić - tłumaczył się dziennikarzom Marcin G., ojciec Luizy.