Symbol Strajku Kobiet, a więc czerwona błyskawica na czarnym tle, zdobiła… maseczkę ochronną jednej z osób na sali Sądu Okręgowego w Gdańsku. Miała ją na sobie protokolantka. A prokurator nie wytrzymał i złożył wniosek o jej wyłączenie z trwającej rozprawy. Sąd nie wiedział, jak zareagować, więc decyzję… odłożył na później.
Zobacz też: Zwłoki 26-letniego Michała wyłowiono z morza. Jak doszło do tragedii?
Prokurator Remigiusz Signerski wniósł o wyłączenie z rozprawy protokolantki „ubranej” w maseczkę Strajku Kobiet – podaje Polsat News. Przekonywał, że to manifestacja poglądów politycznych, na jaką nie ma miejsca na sali sądowej. Sędzia Andrzej Haliński nie wiedział, jak zareagować, więc uznał, że rozpozna wniosek na oddzielnym posiedzeniu.
Zobacz też: ZNANY TANCERZ oskarżony! Celebryta WYŁUDZIŁ 700 tys. zł?! Usłyszał 24 zarzuty
Tak czy inaczej, czwartkowa rozprawa trwała… kilkanaście minut, bo sąd nie otrzymał jeszcze potrzebnej dokumentacji. Posiedzenie było wyjątkowo krótkie, za to za sprawą maseczki i czerwonej błyskawicy Strajku Kobiet zrobiło się o nim bardzo głośno.
Sama sprawa dotyczy zadośćuczynienia, jakiego były prezes Lotosu, Paweł Olechnowicz domaga się od Skarbu Państwa za bezzasadne zatrzymanie na 48 godzin w styczniu 2019 r. w Wadowicach. To była część śledztwa ws. wyrządzenia znacznej szkody majątkowej koncernowi. Kilka miesięcy później sąd uznał, że zatrzymanie było bezzasadne, a Olechnowicz złożył wniosek o zadośćuczynienie – przypomina Polsat.