Ruszyła kampania wyborcza do parlamentu i na całego zaczęła się walka polityczna. W Gdańsku dyskusję na argumenty zastąpił bezpardonowa walka na pięści. - W nocy z czwartku na piątek wieszałem plakaty Andrzej Jaworskiego na gdańskiej Oruni. Nagle podeszło do mnie trzech mężczyzn. Czuć było od nich woń alkoholu. Poleciały wyzwiska pod adresem Andrzeja Jaworskiego i epitety pod adresem Prawa i Sprawiedliwości - mówi nam Andrzej Kwaśniewski, szef sztabu kampanii wyborczej Andrzeja Jaworskiego, polityka Prawa i Sprawiedliwości, który kandyduje do sejmu.
Mężczyźni zerwali kilka plakatów Andrzeja Jaworskiego.
- Od słowa do słowa mężczyźni byli coraz bardziej agresywni. Czuć było od nich woń alkoholu. Nie podobało się im, że wieszam plakaty PiS. Komentowali, że gdybym wieszał plakaty PO, "to byłoby co innego". Nie wiem, czy tak byłoby w istocie. Może szukali jakieś zaczepki - mówi Kwaśniewski. - Rzucali we mnie niedopałkami, później ruszyli na mnie z pięściami - dodaje.
Kwaśniewski trafia do szpitala, policja zatrzymuje bandytów
Nasz rozmówca szacuje wiek bandytów na 24-28 lat. On sam ma lat 49 i gdyby nie jego potężne gabaryty (2 metry wzrostu) taki atak mógłby się dla niego zakończyć fatalnie. - Uratował mnie potężny zasięg ramion. Odpędzałem się od napastników, udało mi się wyciągnąć telefon i zadzwonić na policję.
Radiowóz przyjechał po kilku minutach. Jeden z bandytów został zatrzymany. Dziś w ręce policji trafił drugi uczestnik bójki.
Kwaśniewski został przewieziony do szpitala. - Mam złamane ósme żebro prawej strony, stłuczoną lewą skroń, lewą żuchwę, prawą rękę - wylicza.
Co ciekawe, gdańska Orunia to dzielnica Gdańska, w której Prawo i Sprawiedliwość i sam Andrzej Jaworski z reguły otrzymują lepsze wyniki niż w innych punktach miasta.