Zaczęło się od "zwykłej" kradzieży. W sklepie przy ulicy Garbary młody mężczyzna ukradł koszulkę. Zauważyła go właścicielka sklepu. Zdążyła go jeszcze złapać za smycz z kluczami. Smycz się zerwała, na podłodze znalazły się klucze i okulary złodzieja. Wybiegając ze sklepu, mężczyzna uderzył jeszcze w twarz świadka zdarzenia, który chciał pomóc w łapaniu złodzieja.
Nie minęło jednak kilkanaście minut, kiedy złodziej wrócił do sklepu. Przyszedł po swoją "zgubę", czyli okulary i klucze. Właściciel sklepu nie zamierzał mu odpuścić. Doszło do szarpaniany. W jej trakcie młody złodziej... ugryzł właściciela sklepu. - Krwawienie z prawego kciuka było na tyle silne, że poszkodowany musiał jechać do szpitala. Mimo to tym razem złodziej się nie wymknął - relacjonuje Wojciech Siółkowski z gdańskiej Straży Miejskiej.
Ulicą szedł patrol miejskich strażników i policji. Funkcjonariusze włączyli się do akcji, gdy usłyszeli krzyki, dobiegające ze sklepu. - Weszli do środka. Zobaczyli leżącego na podłodze mężczyznę, którego przytrzymywało dwóch innych panów - mówi Siółkowski.